Piast Gliwice to jeden z zespołów, które najbardziej rozczarowują na starcie sezonu. Gliwiczanie w siedmiu meczach zdobyli tylko osiem punktów, na co składają się jedno zwycięstwo, aż pięć remisów i przegrana.
- Nie ukrywamy niedosytu, patrząc na liczbę zdobytych punktów. Mamy wrażenie, że mogło być ich nieco więcej, patrząc na naszą grę. Nie musiało dojść choćby do porażki z Lechem - mówił trener Aleksandar Vuković na konferencji prasowej.
W oczy rzuca się jednak te pięć remisów. Piast ma duże problemy z wygrywaniem. - Przy wszystkich, oprócz tego z Górnikiem Zabrze, mogliśmy czuć niedosyt. Można dopowiadać różne historie, ale liczy się wynik. Musimy powalczyć o kolejne punkty i nie szukać żadnych wymówek - dodał trener Piasta.
ZOBACZ WIDEO: Afera za aferą. Winny porażki nie jest tylko Fernando Santos
W najbliższym meczu Piast zagra na własnym boisku z Legią Warszawa (sobota, godz. 20). A skoro Piast i Legia, to od razu na myśl przychodzi Grzegorz Tomasiewicz, który w poprzednim meczu tych drużyn wcielił się w rolę "plastra". Odpowiadał za ścisłe krycie Josue i ze swojej roli wywiązał się przyzwoicie, choć gliwiczanie ostatecznie przegrali po golu... Josue z rzutu karnego.
- Grzesiek Tomasiewicz uprzykrzył życie Josue w poprzednim meczu. Zobaczymy, czy w najbliższym spotkaniu zastosujemy podobne rozwiązanie. Są różne opcje, jedną z nich jest krycie indywidualne tak ważnego zawodnika, ale czy do tego dojdzie, dowiemy się w trakcie spotkania - wyjaśnił Vuković.
- Przed meczem z Rakowem można było mówić o naszej delikatnej przewadze, bo rywal miał kilka dni do rewanżu w europejskich pucharach. Teraz w ogóle nie może być o tym mowy. Jesteśmy po przerwie reprezentacyjnej, Legia startuje z nieco lepszej pozycji, my dłużej czekaliśmy na Ariela Mosóra i Arka Pyrkę niż przeciwnik na swoich kadrowiczów, ale nie będziemy narzekać - powiedział trener Piasta.
Początek meczu Piast Gliwice - Legia Warszawa w sobotę o godz. 20.
CZYTAJ TAKŻE:
Ostrzega ws. Michała Probierza. "Takiej propozycji nie przyjmie"
Reprezentant Polski zderzył się z rzeczywistością. "Rola rezerwowego to niemiła niespodzianka"