Czas przerwy na mecze reprezentacji dla ełkaesiaków był okazją nie tylko do większej liczby treningów, ale też integracji wewnątrz zespołu. Od początku sezonu ciągle dochodzili nowi piłkarze i nie było zbyt wielu okazji, by mogli się lepiej poznać zarówno na boisku, jak i poza nim.
- Każdą wolną godzinę wykorzystaliśmy nie tylko na boisku, ale i w szatni na różnego rodzaju analizy. Czy tak długa przerwa była przyjemna? Nie wiem, zawsze lepiej w tę przerwę wejść po dobrym wyniku, ale stało się i trzeba było tę żabę, o której mówiłem dwa tygodnie temu, przełknąć - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener Kazimierz Moskal.
- Zgranie nowego zespołu nie jest łatwe, bo najlepiej jest mieć od samego początku wszystkich do dyspozycji. Tym bardziej, jeśli przychodzą zawodnicy z różnych krajów. W końcu był czas na to, by pobyć ze sobą niekoniecznie w szatni. Taki pomysł był już wcześniej, przed meczem z Wartą. To, że akurat ten mecz zakończył się tak, jak się zakończył, nie miało wpływu na nasze plany - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Ile zarabiał Fernando Santos? Dziennikarz WP SportoweFakty rozwiewa wątpliwości
Cztery lata temu Raków Częstochowa i ŁKS Łódź razem wchodziły do PKO Ekstraklasy. Jednak teraz Medaliki to mistrzowie kraju, a biało-czerwono-biali... znów są beniaminkiem. Faworyt jest oczywisty.
- To rywale są faworytem, tym razem nie grali żadnych meczów w pucharze. Oczywiście mieli swoje problemy, bo piłkarze powyjeżdżali na kadrę, ale teraz mają możliwość wystawienia optymalnego składu. Czy my coś musimy? Ja bym chciał, żebyśmy zagrali po prostu dobry mecz. I tyle. Wynik jest sprawą otwartą.
- Myślę, że wielu kibiców oraz ekspertów w ogóle nie liczy na to, że jesteśmy w stanie tam coś zrobić. To jest piłka nożna, to jest sport. Zresztą my też przeżyliśmy ostatnio gorycz przegrywając pierwszy mecz u siebie po wielu miesiącach. Absolutnie doceniamy klasę rywala i to, że u siebie czy na wyjazdach są mocni. Na pewno nie pojedziemy tam z takim nastawieniem żeby "przetrwać", będziemy chcieli zagrać dobry mecz - deklaruje szkoleniowiec.
Kazimierz Moskal nie wyznaje zasady, że "zwycięskiego składu się nie zmienia", ale w tym sezonie tylko raz powtórzył wyjściową jedenastkę, i to mecz po meczu. Ten sam skład rozpoczynał mecze z Pogonią Szczecin (wygrany 1:0) i Puszczą Niepołomice (przegrany 1:2).
- W ogóle się nad tym nie zastanawiałem, czy tak było. Dlaczego tak jest? Są różne powody. Przygotowujemy się pod kolejnego przeciwnika i też patrzymy na dyspozycję poszczególnych zawodników. Pewnie, że chciałbym, żebyśmy mieli żelazną jedenastkę, bo to sprzyja temu, żeby na boisku czuć nić porozumienia i automatyzmy. Z drugiej strony też musimy sobie zdawać sprawę, że każdy, kto siedzi na ławce lub nie łapie się do szerokiej kadry, będzie niezadowolony i o tych ludziach też trzeba myśleć - wyjaśnił trener.
Szef sztabu szkoleniowego ŁKS-u zapytany został o słabe strony Rakowa Częstochowa i... nie potrafił ich wskazać.
- Nie mówię tego po to, żeby stworzyć tutaj jakąś atmosferę, że to jest fantastyczny klub, którego nie da się ograć, ale trudno mi wskazać jakieś słabe punkty. Widać, że jest to zespół, który cały czas od kilku sezonów idzie do góry i robi niesamowity progres. Zapoczątkował to z całą pewnością trener Papszun, ale teraz trener Szwarga to kontynuuje i te wyniki w pucharach pokazują, że potrafi podołać temu zadaniu. Nie chciałbym i nawet nie potrafię wskazać tutaj słabego punktu tego zespołu - powiedział.
Z drugiej strony to właśnie na drużynie trenera Dawida Szwargi ciążyć będzie presja, by wygrać z łodzianami.
– Pytanie, czy nie poczują się zbyt pewni. Myślę, że coś w tym jest. Może być tam cały czas wewnętrzna mobilizacja i właśnie pójście w tym kierunku żeby nie zlekceważyć, ale to jednak jest gdzieś w głębi i czasami takie rzeczy mają też duże znaczenie. Nie zamierzamy jechać tam i prosić o najmniejszy wymiar kary. Nie deklaruję, ile punktów chcemy zdobyć. Chcielibyśmy tam zagrać dobry mecz wyjazdowy - zakończył Moskal.
Mecz rozpocznie się w sobotę, 16 września o godzinie 17:30. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Czytaj również: Pogoń Szczecin obudzi się z koszmaru? "Sytuacja jest zaskakująca"