"Nie można zwolnić go z krytyki". Gorąco wokół Polaka po triumfie z PSG

PAP/EPA / CHRISTOPHE PETIT TESSON / Na zdjęciu: Marcin Bułka
PAP/EPA / CHRISTOPHE PETIT TESSON / Na zdjęciu: Marcin Bułka

Paris Saint-Germain przegrało z OGC Niceą 2:3. Między słupkami bramki gości stanął Marcin Bułka i według francuskich dziennikarzy, Polak mógł spisać się lepiej. Nasz rodak został oceniony najniżej spośród wszystkich graczy przyjezdnych.

Niespodzianka w 5. kolejce Ligue 1. Paris Saint-Germain było zdecydowanym faworytem w rywalizacji z OGC Nicą, a tymczasem podopieczni Mauricio Pochettino musieli przełknąć gorycz porażki. Na nic zdały się dwa gole Kyliana Mbappe, bowiem skuteczniejsi okazali się gracze gości. Relację z tego spotkania przeczytasz tutaj ->>.

Obu prób francuskiego supergwiazdora nie zdołał powstrzymać Marcin Bułka, który od początku sezonu jest pierwszym bramkarzem drużyny z Nicei. Choć Polak miał w tym starciu dobre momenty, to według francuskich żurnalistów w sytuacjach, w których Mbappe kierował piłkę do strzeżonej przez niego bramki mógł zachować się lepiej.

Serwis footmercato.com wystawił Polakowi notę 4,5. To najniższa ocena z całego zespołu gości, który zagrał przeciwko paryżanom. "Bramkarz OGC Nicei nie miał zbyt wiele do roboty, aż do pierwszego uderzenia Mbappe, które od razu doprowadziło do wyrównania dla Paris Saint-Germain" - rozpoczęli recenzję występu Bułki dziennikarze wspomnianego portalu.

"Jeśli chodzi o tę akcję, nie można Polaka zwolnić od wszelkich zarzutów. Następnie bramkarz OGC spisywał się bardzo dobrze. W drugiej połowie były gracz PSG wyróżnił się kilkoma interwencjami, aż do kolejnego strzału Mbappe" - dodano w dalszej części uzasadnienia.

Podobnie grę polskiego bramkarza widzieli dziennikarze serwisu maxifoot.fr. "Nie jest zwolniony ze wszelkiej krytyki, gdyż wydaje się, że przy strzale Mbappe mógł poradzić sobie lepiej" - tak odniesiono się do pierwszego gola straconego przez Marcina Bułkę w 19. minucie spotkania.

Czytaj także:
Zero. Pierwszy taki selekcjoner w historii

ZOBACZ WIDEO: Afera za aferą. Winny porażki nie jest tylko Fernando Santos

Komentarze (0)