Nad całą Polską unosi się biały dym. Michał Probierz został mianowany przez prezesa Cezarego Kuleszę nowym selekcjonerem reprezentacji.
Na stanowisku zastąpił Fernando Santosa, z którym PZPN rozstał się po fatalnym meczu w Albanii.
- Mam apel, bo rzadko się zdarza, że zaczyna się pracę i słyszy się na swój temat tyle negatywnych rzeczy - mówił Probierz podczas pierwszej konferencji prasowej w roli selekcjonera.
- Nie zgodzę się z opiniami, że kolesiostwo zdecydowało o tym, że zostałem selekcjonerem. Uważam, że na to zasługuję. Stawiano mi zarzut, że nie osiągnąłem sukcesów. Przypomnę, że nie prowadziłem Legii, Lecha - kontynuował.
ZOBACZ WIDEO: "Król Zlatan". Nie uwierzysz, na jaki pomysł wpadł Ibrahimović
- Zdaję sobie sprawę, że w wielu wypadkach byłem osobą kontrowersyjną i dla wielu wybór prezesa Cezarego Kuleszy nie był zbyt oczywisty. Chciałbym podziękować za poparcie, bo jest to dla mnie istotne. Co do oceny mojej osoby, pracowałem na to 20 lat, mam prawie 500 meczów w Ekstraklasie jako trener, prowadziłem wielu zawodników, którzy obecnie są w reprezentacji. To nie tak, że jestem przypadkowym trenerem. Proszę się wstrzymać z ocenami - powiedział nowy selekcjoner.
Deja vu
To przypomina trochę sytuację, gdy selekcjonerem zostawał Czesław Michniewicz. Wtedy też były głosy, że podzielił Polskę. Teraz jest podobnie, bo większość Polaków (nawet patrząc na wyniki naszych ankiet) była za Markiem Papszunem.
- Nie chcę doprowadzić do sytuacji, w której będzie taki odbiór, że jestem negatywną osobą. Bardzo często zderzam się z tym, że gdy spotykam się później z ludźmi, to mówią: o kurde, ty jesteś zupełnie inny. Nie chcę robić żadnej oblężonej twierdzy. Chcemy otworzyć się na ludzi, na media. Nie jestem trenerem, który tylko krzyczy i wyzywa piłkarzy, a taki jest odbiór mojej osoby. Chciałbym, żeby było więcej obiektywizmu, bo jeśli ktoś jeszcze nie zaczął, a już jest krytykowany, to jest to przykre - przyznał Probierz.
Fernando Santos? Nie wypada...
Nie chciał wypowiadać się na temat swojego poprzednika i jego sposobu pracy.
- Trudno jest polemizować z tym, co było wcześniej. Ja byłem podwładnym Fernando Santosa i nie wypada krytykować kogoś, kto jest wyżej. Chcieliśmy mu pomóc, robiliśmy wszystko, co mogliśmy. Dawaliśmy mu zawodników, wszystkie dostępne materiały - zauważył selekcjoner.
- Nie ma zawodnika, który nie ma szans, by dostać się do reprezentacji. Jeżeli ktoś będzie grał dobrze, to będzie powoływany - dodał.
"Nie uzależniamy się od jednego systemu"
Ustawienie z trójką środkowych obrońców i wahadłami? A może dwóch stoperów? Ilu napastników? Jaka taktyka? Gra ładna dla oka czy autobus i liczenie na kontry? To kolejne pytania, które pojawiają się przy nowym selekcjonerze.
- Każdy by chciał grać ofensywną piłkę. W wielu reprezentacjach następują zmiany pokoleniowe. Mamy grupę zawodników, która musi trochę przecierpieć. Zrobimy wszystko, żeby odbyło się to jak najmniejszym kosztem - przyznał Probierz.
- Nie uzależniamy się od jednego systemu. Przez lata pracy dopasowywałem system pod profil zawodników, których posiadam. Oczywiście w reprezentacji jest trochę inaczej niż w klubie, bo łatwiej ściągnąć zawodników. Zrobimy wszystko, by wykorzystać atuty Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego, a do tego dopasować następnych zawodników - zauważył.
CZYTAJ TAKŻE:
Ależ wypalił. Słowa Laty o Probierzu będą cytowane wszędzie
Probierz zmierzy się z klątwą. Wisi nad selekcjonerami od 26 lat