W niedzielę piłkarze Ruchu Chorzów doznali kolejnej porażki w PKO Ekstraklasie. W batalii z mistrzem Polski Rakowem Częstochowa goście wygrali 5:3, ale w końcówce (przy stanie 4:3) powinni grać w osłabieniu.
W 76. minucie Giannis Papanikolaou chcąc wybić piłkę Danielowi Szczepanowi omal nie złamał nogi napastnikowi Niebieskich. Po chwili piłka uderzyła w słupek.
Sędzia Jarosław Przybył po kilkudziesięciu sekundach podbiegł do monitora. Po analizie VAR podyktował rzut karny dla Ruchu, ale Greka ukarał tylko żółtą kartką.
Kibice obecni na meczu nie byli świadomi jak ostre było zagranie Papanikolaou. To niemal cud, że snajper Niebieskich nie doznał poważnej kontuzji.
To drugi raz w ostatnich kolejkach, kiedy sędzia nie pokazał rywalom Ruchu czerwonej kartki. Przed tygodniem, w Wielkich Derbach Śląska Tomasz Musiał, nie ukarał Konstantinosa Triantafyllopoulosa. Grek bez piłki uderzył łokciem Tomasza Swędrowskiego i obejrzał żółtą kartką.
W tej sytuacji VAR nie interweniował. Po meczu eksperci zgodnie orzekli, że podobnie jak w przypadku zawodnika Rakowa, piłkarz Górnika powinien wylecieć z boiska. Ruch mecz z Górnikiem przegrał 0:1.
ZOBACZ WIDEO: Sekretarz generalny PZPN nie ma wątpliwości. "Probierz to najlepszy wybór"
Czytaj także:
Debiut marzenie. Można oglądać bez końca [WIDEO]
Trener Ruchu Chorzów wściekły na zespół. "Nie mamy prawa zremisować"