Sporym zaskoczeniem jest fakt, iż Śląsk Wrocław zajmuje obecnie pozycję lidera tabeli PKO Ekstraklasy. Z tym mianem drużyna prowadzona przez Jacka Magierę pojechała do Białegostoku, aby powalczyć w spotkaniu 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski.
Miejscowa Jagiellonia okazała się być lepszym zespołem - szczególnie w drugiej połowie. Wrocławianie zagrali naprawdę mizernie i przegrali 0:2 (więcej przeczytasz TUTAJ). Pierwszy cios goście otrzymali od Nene, który oddał cudowny strzał po długim rogu.
- Być może ktoś się zdrzemnął, może zabrakło bloku czy innej sytuacji. Dziś, na gorąco, trudno mi wskazać od czego to się zaczęło - powiedział Jacek Magiera podczas pomeczowej konferencji prasowej. Mimo złej gry, szkoleniowiec Śląska nie siał defetyzmu.
ZOBACZ WIDEO: Probierz zdecydował ws. "Lewego". "Nikt nie jest świętą krową"
- My jesteśmy na pierwszym miejscu, ale nie zapominajmy gdzie byliśmy jeszcze przed chwilą. Są oczekiwania że zespół będzie wygrywał wszystkie mecze. Takie jak dzisiaj się jednak zdarzają. Nie mamy zamiaru spuszczać głów. Praca i determinacja mogą pozwolić utrzymać dobrą dyspozycję. Jestem zły, że nie awansowaliśmy, ale świat się nie kończy - dodał.
Znacznie lepsze nastroje mogli mieć piłkarze Jagiellonii, którzy zrewanżowali się Śląskowi Wrocław za porażkę w PKO Ekstraklasie na początku września. Adrian Siemieniec stwierdził, iż jego zespół we wtorkowym starciu wykonał dobrą pracę.
- Dobrze zareagowaliśmy po golu na 1:0. Nie broniliśmy rezultatu, a szukaliśmy drugiej bramki. Dzięki temu ten mecz zamknęliśmy. Kluczowa była okazja Śląska przy stanie 1:0 dla nas. Popełniliśmy tam błędy, ale generalnie mieliśmy spotkanie pod kontrolą - powiedział Siemieniec.
Białostoczanie kolejnego rywala w Fortuna Pucharze Polski poznają już w piątek (29 września). Wtedy w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej odbędzie się losowanie.
Zobacz też:
Nina Patalon skomentowała czerwoną kartkę w końcówce meczu z Ukrainą. "Czasem tak trzeba"