Rywal "podgryza" reprezentanta Polski. "Poważna konkurencja"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski

Przemysław Frankowski nie może zaliczyć początku sezonu w Ligue 1 do udanych. Ostatnio w dodatku był zmuszony grać na innej pozycji na boisku niż zwykle. Czy należy się obawiać o jego sytuację w RC Lens? O to pytamy jednego z ekspertów.

Poprzedni sezon był dla RC Lens jak wymarzony. Klub, w którym występuje Przemysław Frankowski, zajął w rozgrywkach ligowych drugą lokatę, przegrywając tylko z Paris Saint-Germain. To skutkowało awansem do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ostatni raz na tym etapie elitarnych rozgrywek zespół z 60-tysięcznego miasta grał w sezonie 2002/03. Entuzjazm dość szybko jednak minął.

Frankowski z mocną konkurencją

Kolejne zmagania ligowe rozpoczęły się dla Lens fatalnie. Sezon w Ligue 1 drużyna zainaugurowała remisem i czterema porażkami. Z Champions League przywitała się natomiast remisem z Sevillą (1:1). Dopiero w ostatnim starciu z Toulouse FC wicemistrzowie Francji byli w stanie zwyciężyć (2:1). Do optymizmu wciąż daleko. Lens nie prezentuje się najlepiej, a razem z nim Frankowski, który jeszcze w poprzedniej kampanii był jednym z najlepszych piłkarzy ligi.

- Gracze Lens z każdym tygodniem będą przeżywali coś nowego. Dopiero zaczęli łączyć grę w europejskich pucharach z ligą, więc na pełne obroty wskoczą za jakiś czas. Nigdy nie mieli z tym do czynienia. Patrząc przez pryzmat zawodników, to tylko jeden z nich w przeszłości występował w Lidze Mistrzów. Żaden z piłkarzy nie ma doświadczenia w tych rozgrywkach. Co do Przemka Frankowskiego, to można mieć pewne obawy - zaznacza Michał Bojanowski, komentator Canal+ Sport, znawca ligi francuskiej.

ZOBACZ WIDEO: Styl kadry? Powtórka z Michniewicza

- Mecz z Tuluzą średnio Przemkowi wyszedł, ale dopiero wraca po kontuzji. Inna rzecz jest ważniejsza. W tym spotkaniu Polak występował na lewej stronie, co wydawało się, że już nie będzie miało miejsca. Wszystko przez to, że został sprowadzony jeden z nieprzypadkowych piłkarzy Ruben Aguilar z AS Monaco - dodaje Bojanowski.

Aguilar trafił do Lens pod koniec okna transferowego i to akurat w momencie, kiedy Polak leczył uraz, którego nabawił się w starciu z PSG. W meczu z Metz nowy nabytek przebywał na boisku przez 63 minuty, a w kolejnym spotkaniu był już obecny na placu gry przez cały czas.

- To był przez lata bardzo dobry prawy obrońca w Montpellier, a następnie właśnie w Monaco. Gdy usłyszałem o tym transferze, to wiedziałem, że przychodzi poważna konkurencja. Natomiast myślę, że Frankowski przez 2-3 lata wyrobił sobie taką markę, że to on powinien być numerem jeden na prawej stronie - przyznaje Bojanowski.

To się rzadko powtórzy

Trener wicemistrzów Francji zdecydował się wystawić Frankowskiego na lewej stronie w ostatnim spotkaniu, ale bardzo prawdopodobny jest fakt, że Polak oraz Aguilar rzadko będą występować razem w wyjściowym składzie.

- Na lewej stronie w Lens tak naprawdę może występować trzech piłkarzy operujących lewą nogą. Dlatego też ustawianie Frankowskiego po tej stronie i Aguilara na prawej nie będzie mieć miejsca. Transfer tego drugiego miał głównie na celu poszerzenie kadry, bo na to dotychczas narzekano. Natomiast rotacja może występować, bo intensywność meczów będzie duża - zwraca uwagę nasz rozmówca.

Lens musi poważnie brać się do pracy, tak by zmniejszać straty w lidze. Zespół Frankowskiego obecnie wciąż przebywa w strefie spadkowej, zajmując 18. miejsce. Niewielu spodziewało się, że odejście dwóch ważnych piłkarzy może tak zmienić sytuację drużyny w kontekście poprzedniego sezonu.

- To Lois Openda i Seko Fofana. Byli to jednak piłkarze, którzy ciągnęli tę drużynę. Mocno doceniam, że Lens postawiło w ataku na Elye Wahiego, bo to powinien być w przyszłości jeden z topowych napastników w Ligue 1. Natomiast tych nowych zawodników jest tak dużo, że potrzeba czasu, aby Frank Haise ponownie to poukładał - podkreśla Bojanowski i zwraca uwagę na inną istotną kwestię.

- Defensywa Lens gra bardzo nieskutecznie, a w poprzednim sezonie była najlepsza w Ligue 1. Jest to zaskoczenie, ponieważ żaden z ważnych piłkarzy w tej formacji nie odszedł z klubu. Natomiast spotkania z Sevillą i Tuluzą powinny sprawić, że Lens dosłownie odbije się od dna i będzie odżywać, a razem z zespołem zrobi to też Przemek Frankowski - kończy.

Oby przepowiednia dotycząca Frankowskiego się spełniła. 28-latek w dobrej formie jest potrzebny reprezentacji Polski w ostatnich grupowych meczach eliminacyjnych do Euro 2024.

Następny pojedynek Lens rozegra już w piątek, 29 września. Rywalem wicemistrzów Francji będzie Strasbourg (początek o godz. 21).

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Multimiliarder w Polsce. Wiemy, po co słynny Katarczyk przyleciał do Warszawy

Komentarze (2)
avatar
Jabarti5
29.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Przecież to kiepski piłkarz więc nie oczekujcie kibice cudów...