Poważna kontuzja czołowego piłkarza Radomiaka. Nie zagra do końca roku

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Roberto Alves (z lewej) i Mikael Ishak
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Roberto Alves (z lewej) i Mikael Ishak

Słabe wyniki, mało przekonujący styl, konflikt na linii trener - zarząd. Jakby mało było problemów w Radomiaku Radom, to dochodzą do tego jeszcze kłopoty zdrowotne. W poniedziałek klub poinformował, że do końca roku nie zagra Roberto Alves.

Radomiak Radom nie wygrał w lidze od sześciu meczów, w dodatku w środku tygodnia skompromitował się w Pucharze Polski, odpadając z trzecioligową Garbarnią Kraków.

Problemów jest aż nadto, a jednym z nich bez wątpienia jest zdrowie poszczególnych zawodników. Roberto Alves zmagał się z urazem od paru miesięcy, ale początkowo był w stanie grać. W obecnym sezonie wystąpił w pięciu meczach, jednak po raz ostatni widzieliśmy go na boisku 25 sierpnia w starciu ze Stalą Mielec.

Najwyraźniej ból stał się na tyle silny, że dalsza gra nie była możliwa. Co mu dolega? Radomiak poinformował, że Portugalczyk jest obecnie w trakcie leczenia kontuzji spojenia łonowego, która jest poważniejsza niż początkowo sądzono. Pomocnik Radomiaka najprawdopodobniej już w tej rundzie nie zagra, a do treningów wróci w zimowym okresie przygotowawczym.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?

To spora strata dla zespołu z Radomia, bo Roberto Alves należał do kluczowych zawodników. Wystarczy spojrzeć na poprzedni sezon, gdy wystąpił w 32 meczach. Stanowił o sile w środkowej strefie boiska.

Nie jest to jedyny problem Radomiaka. Przypomnijmy, że z urazem zmaga się też Raphael Rossi. W jego przypadku sytuacja była dość poważna (---> więcej TUTAJ). Powrót do gry szacowany jest za ok. miesiąc. Ponadto, w miniony weekend w Częstochowie nie wystąpił inny środkowy obrońca Mateusz Cichocki, a także Lisandro Semedo. W obu przypadkach chodzi o kontuzje mięśniową.

O ile Cichocki może wrócić już w najbliższy weekend, o tyle pauza Semedo może potrwać jeszcze parę tygodni.

CZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze niedawno grał tam Lewandowski. A teraz? Szok, jak wygląda stadion Barcelony
Niecodzienny "atak" po meczu. Służby aż kipiały ze śmiechu

Komentarze (0)