Kibice oraz eksperci od piłkarskiej reprezentacji Polski wymagają znacznie więcej niż to, co zaprezentowała podczas czwartkowego spotkania w eliminacjach do Euro 2024 przeciwko Wyspom Owczym.
Zwyciężyliśmy po trafieniach Sebastiana Szymańskiego i Adama Buksy, a Wojciech Szczęsny zachował czyste konto, jednak nie możemy mówić o pełnej dominacji. W grze naszej kadry wciąż jest jeszcze sporo do poprawy.
- Nie możemy zwracać uwagi tylko na wrażenia artystyczne - zaapelował Mateusz Borek, cytowany przez "Kanał Sportowy".
I ma w pewnym sensie rację, ponieważ w sytuacji, w której znajdują się obecnie Polacy, liczą się przede wszystkim trzy punkty. Drużyna Biało-Czerwonych po wygranej z półamatorskim zespołem Farerów wskoczyła na drugie miejsce w grupie E i ma na swoim koncie dziewięć "oczek".
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski odniósł się do spekulacji o końcu reprezentacyjnej kariery
- Będę w stanie zaakceptować gorszą grę kadry do końca listopada, bo to nie wina Probierza, że gramy jak gramy, jeśli to ma się skończyć happy endem - zakończył popularny komentator sportowy.
Ekipę Michała Probierza w eliminacjach do Euro 2024 czekają jeszcze dwa mecze. W niedzielę o godzinie 20:45 zmierzymy się u siebie z Mołdawią, a 17 listopada dojdzie do domowego spotkania Polska - Czechy.
Czytaj także:
"Polska? Zaskoczenie". Mołdawianin rozczarowany Biało-Czerwonymi
Hiszpanie już wiedzą, kiedy Lewandowski wróci do gry