W sobotę (14 października) przed meczem ligowym Cordoba - Merida zawodnicy obu drużyn oraz zespół sędziowski pozowali z transparentem, na którym widniał napis: "Zniknął. Alvaro, wracaj szybko".
18-letni Alvaro Prieto, młodzieżowy gracz klubu z Kordoby (w regionie Andaluzja), zaginął w miniony czwartek (12.10) na stacji kolejowej Santa Justa w Sewilli. Dzień wcześniej miał spędzić popołudnie u znajomego.
Jak podaje "Marca", ostatni ślad urywa się na stacji Santa Justa, gdzie Prieto prawdopodobnie wysiadł z pociągu. Według relacji ojca piłkarza, nie miał przy sobie gotówki i rozładowała mu się bateria w telefonie komórkowym.
Do dziś nie ma żadnej wiadomości o miejscu pobytu sportowca. Rodzina zwróciła się do mediów o pomoc w jego odnalezieniu.
Matka zaginionego w rozmowie z radiem "Onda Cero" zapewniła, że syn nie zniknął z własnej woli. - Są dwa możliwe scenariusze. Alvaro wsiadł do jakiegoś samochodu i nie wiadomo co się z nim stało, albo brał udział w wypadku - powiedziała kobieta.
Zobacz:
Wystąpił na mistrzostwach i zniknął. Trwają poszukiwania
Zaginął w marcu. Na jaw wyszły nowe informacje