Niedzielny mecz reprezentacji Polski z Mołdawią w eliminacjach Euro 2024 okazał się wielkim rozczarowaniem. Podopieczni Michała Probierza tylko zremisowali na PGE Narodowym 1:1, co sprawia, że nie są już w stanie wywalczyć bezpośredniego awansu na przyszłoroczne mistrzostwa bez oglądania się na innych.
Piłkarze sprawiali wrażenie przybitych. Zwłaszcza Kamil Grosicki, jeden z najbardziej doświadczonych w kadrze. W 84. minucie wszedł na boisko, zmieniając Tomasza Kędziorę. Próbował rozruszać ofensywę, oddał jeden strzał z dystansu, ale na niewiele się to zdało.
- Jest mi smutno, bo wiem, że czas mi ucieka. Każdy taki mecz, każdą minutę staram się wykorzystać, bo wiem, że to może być ostatnia minuta - mówił piłkarz Pogoni Szczecin dziennikarzom w mixed zone (cytat za meczyki.pl).
ZOBACZ WIDEO: Kontuzja Lewandowskiego. Podał nowe szczegóły
"Grosik", który zaliczył występ nr 91 w koszulce z orzełkiem, ma świadomość, że jest już blisko końca przygody z drużyną narodową. Chciałby odejść z kadry na swoich warunkach, ale jest pewien problem.
- Nie wiem, co będzie za miesiąc. A co w następnym roku, to w ogóle o tym nie myślę. Za daleki okres. Chciałbym reprezentacyjną karierę zakończyć w dobrym stylu, na razie to nie wychodzi - przyznał ze smutkiem w głosie.
Po remisie z Mołdawią kibice na PGE Narodowym wygwizdali polską kadrę. - Smutne chwile, ale nie daliśmy kibicom powodów do lepszej reakcji w ostatnim czasie - dodał Grosicki w mixed zone. Jednocześnie podkreślił, że odzyskanie zaufania fanów trochę potrwa.
Przypomnijmy, że o zbyt późną zmianę Grosickiego pretensje do selekcjonera Michała Probierza miał Tomasz Hajto (więcej TUTAJ>>).
Czytaj także: "To jest porażka". Ekspert wskazał problem reprezentacji