Piotr Stokowiec poprowadzi ŁKS po raz pierwszy. "Żeby wygrać w totka, trzeba puścić los"

Materiały prasowe / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Piotr Stokowiec
Materiały prasowe / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Piotr Stokowiec

- Każdy mecz w Ekstraklasie to święto, ale dla nas nie ma meczów przyjaźni. Przyjaźń jest na trybunach. A na boisku jest wojna - zapowiada Piotr Stokowiec, nowy trener ŁKS-u Łodź przed meczem 12. kolejki PKO Ekstraklasy z Lechem Poznań.

Za 51-letnim szkoleniowcem pierwszy tydzień treningów z łódzkim beniaminkiem. Była więc okazja, by przyjrzeć się bliżej zespołowi, zapoznać się z piłkarzami, a także problemami ostatniej ekipy tabeli PKO Ekstraklasy.

- Potrzeba nam konkretów i działań. Potrzebujemy - mówiąc w przenośni "pieprzu i soli", czyli agresywności, bo to jest podstawa do tego, żeby myśleć o dobrym wyniku. To właśnie przenosi się potem na wygrane pojedynki, zamykanie przestrzeni rywalowi i inne ważne elementy. Musimy być bardziej agresywni i bardziej zdecydowani. To bym chciał widzieć od początku meczu u zawodników - podkreślił Piotr Stokowiec na przedmeczowym spotkaniu z dziennikarzami.

Zgodnie z tym, co trener zapowiadał tydzień wcześniej podczas premierowej konferencji prasowej, rewolucji w starciu z Kolejorzem mamy się nie spodziewać. Ale u graczy Łódzkiego Klubu Sportowego mają pojawić się zmiany mentalne.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce

- Naszym zadaniem jest też budowanie pewności siebie. Żeby to zrobić, trzeba zacząć od prostych rzeczy i na tym się skupiliśmy w tym mikrocyklu. Zrobiliśmy jedną rzecz w defensywie oraz jedną w ofensywie i z tego będziemy chcieli rozliczyć zawodników. Resztę trzeba robić wedle tego, co się nauczyli. Czas, który był tutaj, wykorzystaliśmy maksymalnie. Wierzę w to, że to przyniesie efekty. Był to jakiś konkret i od niego chciałbym zacząć - powiedział szef sztabu szkoleniowego ŁKS-u Łódź.

Na mecz do stolicy Wielkopolski udaje się kilkusetosobowa grupa sympatyków biało-czerwono-białych. Okazja jest szczególna, bo to dla nich mecz przyjaźni. Ale... tylko dla nich.

- Każdy mecz dla ŁKS-u i dla każdej drużyny w Ekstraklasie to jest święto, ale dla nas nie ma meczów przyjaźni. Przyjaźń jest na trybunach. A na boisku dla nas każde spotkanie jest wojną. Wierzę, że zawodnicy przestawią się mentalnie i będzie to widać już w pierwszym meczu. Nie ma się czego bać. Musimy być energetyczni i realizować zadania. Taktyka jest na drugim czy trzecim miejscu. Mentalność i agresywność to podstawa - zapowiada Stokowiec.

Lech Poznań w tym sezonie w lidze przegrał tylko dwa mecze. Pożegnał się już z europejskimi pucharami, więc tym bardziej na krajowym podwórku będzie walczyć o wygrane.

- To drużyna, która może się podobać i widać, że się rozwija w ostatnim czasie. Oprócz tego, że słynęła z utrzymywania się przy piłce i krótkich podań, stała się różnorodna. My też chcielibyśmy w ten sposób grać. To nie jest ekipa jednowymiarowa. Potrafili uprościć grę, grać długim podaniem, przenosić ciężar gry. Ta wielowymiarowość może być trudnością dla przeciwników - uważa trener ŁKS-u.

Do Poznania nie pojadą Kay Tejan, który walczy z urazem pleców, a także Jakub Letniowski, któremu odnawia się kontuzja kolana. Do treningów z drużyną wraca też Artemijus Tutyskinas, choć Litwin do gry ma być gotowy na mecz z Górnikiem Zabrze. Zapytaliśmy więc Stokowca, czy rozważa zmianę ustawienia w sobotnim spotkaniu.

- Na tę chwilę nie. Myślę, że sama zmiana trenera to już dużo, ale pewne rozwiązania taktyczne już zostały zaproponowane. Będziemy wprowadzać więcej w miarę czasu poznania z drużyną - odpowiedział.

W ostatnich miesiącach klub z al. Unii ma problem z napastnikami. Dorobek strzelecki Nelsona Balongo, Stipe Juricia, Kaya Tejana czy Antona Fase jest słaby, żeby nie powiedzieć: tragiczny. W meczach ligowych do siatki trafiał - dwa razy - tylko ten trzeci z wymienionych.

- Napastnicy i stoperzy to odwieczny problem nie tylko polskich drużyn. To są strefy prawdy, gdzie toczą się najważniejsze rzeczy. Żeby wygrać w totka, trzeba puścić los. A żeby strzelić bramkę, trzeba decydować się na strzał i stwarzać te sytuacje. Nad tym pracujemy. Rzeczywiście tych bramek nie jest za dużo. Widzimy to i zdaję sobie z tego sprawę - zaznaczył Stokowiec.

- Nie będę po pięciu dniach odnosił się do jakości piłkarskiej czy potencjału drużyny. Zamiast gadania, należy wziąć się za czyny. Ja wierzę w pracę. A ocenę zostawiam ekspertom i kibicom, bo to jest fajne zadanie dla nich i przy okazji sprawia, że piłka nożna jest tak ciekawa - zakończył.

Mecz Lech Poznań - ŁKS Łódź zaplanowano na godzinę 20:00 w sobotę, 21 października. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj też: Oficjalnie: Warta Poznań ma nowego napastnika. To były król strzelców

Komentarze (0)