[tag=561]
Widzew Łódź[/tag] był uznawany za faworyta meczu w ramach 12. kolejki. Drużyna zajmująca 10. miejsce w stawce PKO Ekstraklasy miała podjąć Ruch Chorzów, który plasuje się na przedostatniej pozycji. Pogoda jednak nie dopisała.
Starcie miało rozpocząć się o godz. 15. Kibiców, którzy zdążyli zgromadzić się na stadionie przy al. Piłsudskiego, spotkała niemiła niespodzianka. Ze względu na trudne warunki mecz został odwołany.
Taką decyzję podjął Tomasz Kwiatkowski. Pochodzący z Warszawy arbiter udzielił wypowiedzi na antenie Canal+ Sport.
- Robiliśmy wszystko, żeby ten mecz się odbył. Byłem jednym z największym optymistów. O godz. 13:15 wydawało się, boisko nie nadaje się do gry w żadnym wypadku. Z kolei o 14 było światełko w tunelu, bo gospodarze zrobili dużo, żeby boisko odwodnić. Wydawało mi się, że ten mecz ma szansę się odbyć, dlatego opóźniliśmy go o 15 minut. Potem okazało się, że woda wróciła - tłumaczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Sędzia główny postanowił odwołać mecz pomimo tego, że przedstawiciele obu drużyn chcieli przystąpić do rywalizacji. Kwiatkowski wolał dmuchać na zimne.
- Prognozy były takie, że nadal ma padać. Najgorsze byłoby to, gdybyśmy ten mecz zaczęli i po 15 minutach musielibyśmy zakończyć. 30-40 proc. boiska nadawało się do gry w piłkę, pozostałe 60-70 jednak nie. W piłkę gra się też po ziemi. Gdybyśmy zmienili zasady, to wtedy mecz miałby szanse się odbyć - dodał z przymrużeniem oka.
Czytaj więcej:
Zapytano Cristiano Ronaldo o koniec kariery. Odpowiedź padła szybko
Wymiana uderzeń w meczu Radomiaka z Koroną