W nocy z soboty na niedzielę w Łodzi nieprzerwanie intensywnie pada deszcz. Kilka godzin przed meczem na Stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi rozpoczęły się intensywne prace nad przygotowaniem boiska do gry i - przede wszystkim - odprowadzeniem z niego wody. Początkowo wydawało się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, ale im bliżej było meczu, tym więcej pojawiało się znaków zapytania.
Niecałe dwie godziny przed planowanym rozpoczęciem pojawił się komunikat, że decyzja o rozegraniu spotkania nie została jeszcze podjęta. Później wszystko opóźniano o kolejne minuty, lecz po godzinie 15:00, czyli pierwotnej porze pierwszego gwizdka zapadła decyzja o odwołaniu zawodów.
Podjął ją sędzia główny spotkania Tomasz Kwiatkowski, choć początkowo był optymistą. Arbiter w wywiadzie dla Canal+ Sport podkreślił, że "gospodarze zrobili dużo, żeby boisko odwodnić", ale niestety woda wracała i zalegała w znacznej części placu gry (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
- Spotykamy się w sytuacji, w której nie chcieliśmy. Sędzia Kwiatkowski podjął taką, a nie inną decyzję. Decyzję dla mnie niezrozumiała i dziwną. Podkreślę: my chcieliśmy grać. Oba zespoły, sztaby i prezesi - wszyscy chcieliśmy zagrać ten mecz. Od szóstej rano pracowaliśmy nad murawą. Pracowali nad tym strażacy, pracownicy Widzewa i pracownicy MAKiS (Miejska Arena Kultury i Sportu, operator obiektu - przyp. red.). Jestem rozczarowany tą decyzją. Ona uderza w klub - zaznaczył Michał Rydz, prezes Widzewa Łódź na zwołanej specjalnie konferencji prasowej.
- Jest mi smutno, że to święto się nie odbyło. Mam nadzieję, że przeniesiemy to na inny termin i wspólnie będziemy jeszcze świętować. Chcieliśmy grać, ale sędziowie podjęli inną decyzję. Wielki szacunek dla Widzewa i dla wszystkich, którzy od rana biegali z tymi łopatami. Bardzo to doceniam. Niestety pokonał nas deszcz, a w zasadzie decyzja sędziego. Trzeba ją zaakceptować i czekać na nowy termin meczu i może przygotować kolejne wspólne niespodzianki - dodał Seweryn Siemianowski, prezes Ruchu Chorzów.
Szefowie obu klubów mieli szczególny żal, że spotkanie nie doszło do skutku ze względu na zgodę kibiców Widzewa i Ruchu. Wielu z nich przyjechało z różnych miejsc Polski - nie tylko z Chorzowa i wrócili do domów z niedosytem.
- Musimy teraz się zastanowić, kiedy rozegrać ten mecz i jak wynagrodzić to kibicom. Fani prosili, żeby piłkarze wyszli na murawę, by zaprezentować im oprawę. Wyraziłem na to zgodę. Mówię to z pełną odpowiedzialnością - zrobiliśmy wszystko, żeby ten mecz się dzisiaj odbył. Jestem już po paru telefonach. Po naszej stronie leży rekomendacja możliwych terminów, ale ten nowy termin musi zaakceptować Ekstraklasa oraz telewizja. Klub jest dzisiaj stratny, ale nie chcę mówić o konkretnych kwotach - podkreślił Rydz.
Co ciekawe, w tym samym czasie na położonym o niecałe 10 km na zachód Stadionie Miejskim im. Władysława Króla piłkarze ŁKS II Łódź zagrali mecz II ligi ze Skrą Częstochowa i tam udało się doprowadzić murawę do stanu na tyle dobrego, by zawody mogły się odbyć.
- Bardzo dobre pytanie, dlaczego po drugiej stronie miasta dało się ten mecz zorganizować i sędziowie podjęli taką decyzję, a tutaj podjęli inną. Brakuje mi spójności i logiki. Mamy tego typu doświadczenia, bo kilka miesięcy temu mierzyliśmy się z zamiecią śnieżną. Wdrożyliśmy wszystkie procedury, co wówczas, a nawet dodatkowe środki, bo zatrudniliśmy straż pożarną, by odetkać studzienki. Teraz pytanie, czy jest to kwestia decyzji, czy też innej infrastruktury na stadionie. Wiemy, z czym się mierzymy i od 6:00 rano na te problemy reagowaliśmy - skomentował prezes RTS.
- Sędziowie podjęli decyzję o odwołaniu meczu. To jest ich autonomiczne prawo. To jest ich decyzja. Powiedzieli, że "nie gramy, bo stan murawy na to nie pozwala". Nie chcę dalej komentować. Niech to będzie najlepszy komentarz - zakończył.
Nowy termin meczu Widzewa z Ruchem nie został ustalony. W następnej, trzynastej kolejce, czerwono-biało-czerwoni zmierzą się w Częstochowie z Rakowem, a Niebiescy wybiorą się do Poznania na starcie z Lechem.