"To przykre". Mocny głos z Częstochowy ws. Papszuna

Getty Images / SOPA Images  / Zoran Arsenić ma świetne zdanie o Marku Papszunie
Getty Images / SOPA Images / Zoran Arsenić ma świetne zdanie o Marku Papszunie

- To przykre, że Marek Papszun nie dostał okazji prowadzenia reprezentacji Polski, bo jestem pewny, że poradziłby sobie - mówi WP SportoweFakty Zoran Arsenić. Kapitan Rakowa Częstochowa w czwartek w końcu doczeka się występu w Lidze Europy.

Zoran Arsenić opuścił dwa pierwsze mecze fazy grupowej Ligi Europy z powodu urazu, ale w miniony weekend wrócił do gry i jest do dyspozycji trenera Dawid Szwargi na czwartkowe spotkanie ze Sportingiem Lizbona.

W rozmowie z WP SportoweFakty Chorwat mówi o tym, jak problemy zdrowotne utrudniały mu debiut w fazie grupowej Ligi Europy już wcześniej, gdy był jeszcze zawodnikiem HNK Rijeka. Teraz liczy na to, że ta "klątwa" wreszcie się skończy.

Mecz Raków Częstochowa - Sporting Lizbona w czwartek o godz. 18.45. Transmisja w TVP Sport oraz na platformie Viaplay. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Jak wygląda pana sytuacja? Zmagał się pan ostatnio z urazem stopy.
 
Zoran Arsenić, kapitan Rakowa Częstochowa: Na razie wszystko jest dobrze. Zobaczymy, na końcu to trener podejmuje decyzje - czy jest zadowolony z tego, jak to wygląda na treningach. Najważniejsze jednak, że wróciłem i mogę trenować normalnie z drużyną. I że to wszystko idzie w dobrym kierunku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Ma pan sporego pecha, jeśli chodzi o grę w fazie grupowej Ligi Europy. Kiedy był pan w HNK Rijeka, też pojawiły się u pana problemy zdrowotne, które wtedy uniemożliwiły panu debiut w tych rozgrywkach. W Rakowie pierwsze mecze fazy grupowej Ligi Europy też pan opuścił. Prawdziwa klątwa.

Czasem takie rzeczy się dzieją i człowiek nie ma na to wpływu, że akurat złamie palec u nogi. Niczego się w takiej sytuacji nie da przyspieszyć. Bywa trudno, jak nie można grać, ale trzeba mentalnie to wytrzymać. Zrobiłem, co mogłem, by być gotowym na ten moment, kiedy wrócę. Na razie jestem zadowolony z tego, że wróciłem do treningów z chłopakami, że czuję się dobrze. I mam szansę, żeby zagrać jeszcze w którymś ze spotkań Ligi Europy.

Wydaje się, że w waszej grupie najmocniejszą personalnie kadrę ma Atalanta Bergamo. Sporting to jednak też uznana marka, która ma kim postraszyć.

Nie byłem wprawdzie w Bergamo z chłopakami, ale oczywiście oglądałem tamto spotkanie i włoska drużyna prezentuje naprawdę wysoki poziom. Natomiast myślę, że nie będzie większej różnicy w jakości gry między Sportingiem a Atalantą.

Jaka była pańska reakcja po losowaniu? Atalanta i Sporting mogłyby spokojnie rywalizować w fazie grupowej, ale Ligi Mistrzów.

Zgadzam się. Natomiast powszechna opinia jest taka, że niby Sturm to taki łatwiejszy do ogrania zespół. A to jest dla mnie nieco dziwne podejście, bo oni jednak praktycznie co roku grają w europejskich pucharach i też mają bardzo dobry zespół. Z kolei Atalanta w ostatnich pięciu latach trzy razy rywalizowała w Lidze Mistrzów, a Sporting to przecież też jeden z czołowych zespołów w Europie. To jest naprawdę trudna grupa. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale jednocześnie wierzyliśmy i nadal wierzymy, że mamy szansę na awans.

Wcześniej Raków wzmacniał drużynę raczej stopniowo. Teraz latem nastąpiło wiele transferów w krótkim czasie. Jak sobie radzicie z integracją?

Widać na boisku, że jest wielu nowych zawodników i czasem nam brakuje w niektórych sytuacjach pewnej finezji. Ale idzie to generalnie w dobrą stronę. Mamy bardzo dobrą szatnię, która świetnie przyjmuje każdego i zawodnicy szybko się tutaj adaptują. Wiadomo jednak, że jedni potrzebują więcej czasu na to, inni mniej. Sądzę, że nasi nowi gracze coraz lepiej się prezentują, złapali trochę luzu. Akurat ostatnio mieliśmy takie integracyjne spotkanie, wszyscy razem poszliśmy na kolację. Tak, by trochę posiedzieć, pogadać między sobą. Odkąd pamiętam, w Rakowie zawsze była naprawdę dobra atmosfera. Staram się jako kapitan tego trzymać, by wszyscy byli zadowoleni z pobytu tutaj. I żeby wiedzieli, że kiedy jest czas na pracę, to się bierzemy do roboty, a gdy jest czas na zabawę czy rozmowę, to na to stawiamy.

Zoran Arsenić jest kapitanem mistrza Polski
Zoran Arsenić jest kapitanem mistrza Polski

Pan może pomóc w integracji rodakowi. Niedawno trafił do was przecież niespełna 20-letni Ante Crnac, młodzieżowy reprezentant Chorwacji. Jakie wrażenie robi na panu ten piłkarz?

Słyszałem wcześniej, że ktoś taki gra w chorwackiej lidze. Miałem okazję z nim porozmawiać przed tym transferem, mamy wspólnych znajomych. Dostałem jego numer telefonu, miałem mu powiedzieć, jak tu wygląda sytuacja. Chwilę pogadaliśmy, ale nie było namawiania. Po prostu powiedziałem mu, czego się ma spodziewać, jeśli się zdecyduje na transfer. Na pewno nie było to kluczowe, ale myślę, że pomogło zdecydować, czy ten transfer go interesuje.

Nieczęsto zdarza się, że polskim klubom udaje się ściągnąć młodzieżowego reprezentanta Chorwacji.

Nie wiem, jak dokładnie to się stało, że przyszedł do nas, ale jesteśmy bardzo szczęśliwi, że się udało. Z dnia na dzień Ante pokazuje coraz mocniej, dlaczego tu trafił. Już mecz z Legią Warszawa, w którym wybiegł w pierwszej jedenastce pokazał, że możemy na niego liczyć. Myślę, że z czasem będzie się prezentował coraz lepiej.

Jaka jest największa różnica między pracą u trenera Dawida Szwargi i u Marka Papszuna?

Dużo elementów jest bardzo podobnych. Organizacja, pracowitość, wysokie wymagania wobec zawodników - to łączy obu szkoleniowców. Różnic dużych nie ma, ale jakbym miał wskazać, to np. nie ma w ogóle bariery językowej, bo trener Szwarga płynnie rozmawia po angielsku z zawodnikami, którzy nieco słabiej rozumieją język polski. Oczywiście pojawiają się też inne ćwiczenia niż wcześniej, pewne nowe zasady, które trener Dawid chce wprowadzać, żeby nas jeszcze bardziej rozwinąć.

A co pan sądzi o powracających doniesieniach o tym, że trener Papszun mógłby pracować zagranicą? Niedawno krążyły np. plotki o możliwości objęcia czeskiej kadry, ale nie tylko. Bariera językowa nie byłaby przeszkodą w międzynarodowej piłce?

Myślę, że trener Papszun nie miałby problemu z językiem, uczył się angielskiego, nadal to robi. Jestem pewien, że tu nie byłoby kłopotu. Myślę, że trener Papszun dobrze poradziłby sobie w pracy z jakąś kadrą narodową. Z perspektywy tego, co zrobił z Rakowem i na tyle, na ile go poznałem, to mogę powiedzieć, że jest najlepszym polskim trenerem, a przynajmniej jednym z najlepszych. To przykre, że Marek Papszun nie dostał okazji prowadzenia reprezentacji Polski, bo jestem pewny, że poradziłby sobie. Znając jego poziom zorganizowania i to, ile czasu jest w stanie poświęcić na pracę, to chyba nie ma takiego wyzwania, z którym by miał problem. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie miał jeszcze taką okazję, choć to oczywiście będzie jego decyzja.

Robi wrażenie to, jak pan się rozwinął pod skrzydłami trenera Papszuna, a także teraz - u trenera Szwargi. Długą drogę przebył pan od momentu, gdy jako młody, dość zamknięty w sobie chłopak, przyjechał pan do Wisły Kraków.

Trochę lat minęło, odkąd trafiłem do Polski. Teraz mam inne doświadczenia, jestem już starszy, trochę mądrzejszy. Miałem okazję spotkać się z różnymi sytuacjami. Współpracowałem w Polsce z różnymi ciekawymi ludźmi, począwszy od Krakowa, gdzie miałem okazję grać z takimi legendami, jak Marcin Wasilewski, Arkadiusz Głowacki, Paweł Brożek, Rafał Boguski. Później w Jagiellonii Białystok spotkałem z kolei takich graczy, jak Taras Romanczuk, Ivan Runje, piłkarzy naprawdę doświadczonych.

A gdy przyszedłem do Rakowa, zaczynałem od gry z Andrzejem Niewulisem, Tomasem Petraskiem. Od każdego z nich mogłem coś "łapać", przejmować. Plus doszedł do tego sposób grania, pracowania i myślenia, jakiego nauczyłem się w Rakowie u trenera Papszuna, a który kontynuowany jest u trenera Szwargi. To opiera się na przeświadczeniu, że zawsze jest coś, nad czym możesz pracować, możesz być jeszcze lepszym. I nie jest ważne, ile masz lat, skąd przyjechałeś. Zawsze jest przestrzeń, by jeszcze pójść do przodu. Tego się nauczyłem w Rakowie.

Rozmawiała Justyna Krupa 

Co z pieniędzmi obiecanymi przez rząd na stadiony Rakowa i Ruchu? Mamy głos z obu miast
"Lenistwo". Grabara bezlitosny dla kolegów z drużyny

Komentarze (2)
avatar
Robbo79
26.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
a co Papszun umarł? dajecie już spokój. Jeszcze przyjdzie na niego czas. 
avatar
PiotrPiotroffsky
26.10.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Probierz widzi, że kadra się sypie, że są tam kopacze i gwiazdeczki dla kasy a nie zawodnicy chcący stworzyć jakiś zespół, który w perspektywie zacząłby grać na jakimś sensownym poziomie. Sęk w Czytaj całość