Absencja Roberta Lewandowskiegp to znaczące osłabienie FC Barcelony przed sobotnim klasykiem. Po nieudanym początku sezonu Polak we wrześniu złapał wiatr w żagle. Niestety, od początku października walczy z kontuzją kostki, której doznał w meczu Ligi Mistrzów z FC Porto.
Trwa walka z czasem. Wszystko wskazuje na to, że Polak ma szansę maksymalnie na to, by zasiąść na ławce, choć i to nie jest pewne. - Brak Lewandowskiego stawia w gorszym położeniu nie tylko FC Barcelonę, ale i reprezentację Polski. Zbliża się mecz z Czechami, w którym go potrzebujemy. Na pewno wielu kibiców wypatruje go z utęsknieniem - mówi były reprezentant Polski, Roman Kosecki, w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Robert jest po to, by pomóc FC Barcelonie zdobyć mistrzostwo kraju. Jest też po to, by zgarnąć Trofeo Pichichi dla najskuteczniejszego piłkarza rozgrywek. Zawsze trzeba się go obawiać, gdyż na jego korzyść działa nie byle jakie doświadczenie. Brak Lewandowskiego to na pewno spore osłabienie - dodaje były gwiazdor Atletico Madryt.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Xavi potrzebuje planu B
Jednak niemożność skorzystania z Lewandowskiego wcale nie musi być decydująca. Real Madryt także zmaga się z problemami kadrowymi i to już od początku sezonu. Oba zespoły w ligowej tabeli dzieli raptem jeden punkt.
- FC Barcelona nie jest na straconej pozycji. Lewandowski ciężką pracą w trakcie całej kariery zasłużył sobie na wielki szacunek. Choć nie jest pierwszej młodości, nadal trzeba na niego uważać. Wciąż jest zawodnikiem należącym do najlepszych na świecie na swojej pozycji. Zmiana pokoleniowa jednak postępuje bardzo szybko. Taka jest kolej rzeczy. Niewykluczone, że zbliżające się El Clasico doczeka się nowego, nieoczywistego bohatera, który przesądzi o losach spotkania - zauważa Kosecki.
Absencja jednego jest szansą dla drugiego. - W FC Barcelonie nie brakuje perspektywicznych, uzdolnionych napastników. Bez wątpienia Ferran Torres zrobi wszystko, żeby zabłysnąć. Nie można zapominać o Lamine Yamalu i Ferminie Lopezie. Każdy mecz ma swoją historię i toczy się na innych warunkach. Remis jest niewykluczony - dodaje.
- Robert zdobył wiele trofeów. Doskonale zna wielu piłkarzy Realu, gdyż wielokrotnie spotykał się z nimi choćby w Lidze Mistrzów. Potrafi znaleźć się w polu karnym i w każdej chwili zmienić wynik spotkania. Obrońcy z pewnością poświęcaliby mu wiele uwagi, którą teraz przeniosą na innych zawodników. FC Barcelona traci na jego braku, bo myślę że mógłby coś strzelić, gdyby koledzy dogrywali mu dobre piłki - przyznaje były reprezentant Polski.
Niewiadome po obu stronach
Przebieg meczu stoi pod dużym znakiem zapytania. Neutralny grunt, plaga kontuzji po obu stronach. Środowisko jest podzielone. Bukmacherzy dają podobne szanse obu zespołom, bo teoretycznie każdy wynik jest możliwy.
- Trudno powiedzieć, kto w tej chwili jest w lepszej dyspozycji. FC Barcelona dysponuje szeroką kadrą i stawia na młodzież. Zespół cały czas się zgrywa. W Realu Madryt powstała mieszanka pokoleniowa. Nie brakuje starych lisów, ale i przedstawicieli nowej generacji. Bardzo trudno jest wskazać faworyta. Obie ekipy zagrają na neutralnym stadionie. Spodziewam się wielu bramek, bo siła rażenia jednych i drugich jest naprawdę duża. Sam jestem ciekawy, kto sięgnie po zwycięstwo - zauważa Kosecki.
Podobnego zdania jest także Piotr Urban, ceniony dziennikarz Eleven Sports. - Sam nie wiem, czego się spodziewać, a to dziwne, bo zazwyczaj zawsze mniej więcej da się przewidzieć, jak mogą wyglądać poszczególne spotkania pomiędzy tymi drużynami. FC Barcelona jest przetrzebiona kontuzjami, ale i Real musi radzić sobie z urazami ważnych graczy i to od początku sezonu. Mówi się, że wróci Raphinha, ale pytanie w jakiej formie. Lewandowski może załapie się na ławkę, ale także jego forma raczej będzie odbiegała od idealnej - mówi w rozmowie z nami.
Real Madryt ma wielki atut
Atutem Królewskich na pewno będzie środek pola, z szalejącym ostatnio Jude Bellinghamem na czele. Zdominowanie tego sektora boiska może okazać się przepustką do zwycięstwa. - Niewykluczone, że w tej strefie piłkarze z Chamartin są najlepsi w Europie. Bez de Jonga i Pedriego FC Barcelona z kolei może mieć duże problemy. Oriol Romeu, grający jako defensywny pomocnik, nie wygląda zbyt dobrze. Jest wprawdzie Ilkay Gundogan, jednak on sam nie będzie w stanie zbudować przewagi w tej strefie boiska - mówi Urban.
- Xavi na pewno nie skorzysta z Kounde i Pedriego. Można powiedzieć, że będzie miał ból głowy, ale przed takim meczem nawet z kompletną kadrą nie byłoby inaczej. Zazwyczaj delikatnym faworytem El Clasico jest gospodarz, ale FC Barcelona ma kłopoty kadrowe i nie gra na własnym stadionie, bo ten jest w remoncie, co odbije się na atmosferze. Dlatego niewykluczone, że nieznacznie większe szanse na wygraną należy przypisać Realowi Madryt - dopowiada.
Młodość odmieni Blaugranę? Nie można tego wymagać
Trudno nie dostrzec powiewu młodości w szeregach Dumy Katalonii. W jej poprzednim meczu Ligi Mistrzów (z Szachtarem Donieck) linię ataku tworzyli 23-letni Joao Felix i Ferran Torres, wraz z młodziutkim Lamine Yamalem (16 lat). Ofensywę wspierał również 20-letni Fermin Lopez.
- Kibice nie mają prawa wymagać od bardzo młodych piłkarzy FC Barcelony, że poniosą zespół w meczu obarczonym takim ciężarem gatunkowym. Xavi zdaje sobie sprawę, jak ważne jest dla klubu, by dobrze wypaść u siebie z Realem. To potrafi zbudować mentalnie zespół na kolejne tygodnie. Nie zmienia to faktu, że mecz nie udzieli nam definitywnej odpowiedzi na pytanie dotyczące siły obu drużyn. Trzeba poczekać do lutego lub marca, najważniejszego momentu sezonu - uważa nasz ekspert.
I dodaje, że brak Lewandowskiego to duży problem FC Barcelony. - Wiesz, że jeśli masz go w polu karnym, to duży plus. Wiem, że niektórzy lubią mu trochę umniejszać w ostatnich czasach, ale prawda jest taka, że nasz napastnik jest bardzo szanowany w Hiszpanii, przez kibiców, zawodników, ale i ekspertów oraz trenerów. W jego buty będzie musiał wejść kto inny - komentuje Urban.
- Nawet jeśli pojawi się na placu gry, będzie uzależniony od kolegów, a być może przede wszystkim od Joao Felixa. To brzmi wręcz nieprawdopodobnie, bo jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie powiedziałby, że to może być kluczowy piłkarz w klasyku - zauważa.
Z kolei na Torresie spoczywa wielka odpowiedzialność, gdyż to on u boku Felixa może okazać się tym najważniejszym. - Defensywa Realu na pewno trochę odetchnęła, ale prawda jest taka, że ten gracz jest również w dobrym formie. Jeśli wystąpi na pozycji numer dziewięć, na pewno może zagrozić bramce zespołowi z Madrytu. To inny piłkarz niż w poprzednim sezonie - mówi o byłym zawodniku Manchesteru City nasz rozmówca.
Urban podobnie jak Kosecki, nie wyklucza, że oba zespoły podzielą się punktami.
- Spodziewam się bramkowego remisu. Jeśli taki scenariusz się sprawdzi, wszyscy będą zadowoleni. Real powie, że zdobył punkt na wyjeździe, FC Barcelona, że mimo problemów kadrowych potrafiła zatrzymać rywala. Liczę na dużą liczbę bramek. To najważniejsze w spotkaniach obu drużyn, które elektryzują kibiców na całym świecie. Często trudno przewidzieć wyniki tych meczów, co pokazały poprzednie starcia. Dlatego należy podkreślić, że oceniamy tylko te bardziej prawdopodobne scenariusze - podsumował.
Hit La Ligi FC Barcelona - Real Madryt w sobotę o godz. 16:15. Transmisja meczu w telewizji Eleven Sports 1, dostępnej na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Włodarczyk dał remis Sturmowi
- Trener Sportingu nie zgadza się z sędzią