GKS Katowice przystępował do tego spotkania z nowym trenerem na ławce. Ci, którzy spodziewali się, że Wojciech Osyra dokona zmian w składzie, po meczu mogą czuć się zawiedzeni. W wyjściowej jedenastce gospodarzy pojawiły się te same nazwiska, jakie były do tej pory.
Przed spotkaniem zawodnicy z Jastrzębia zapowiadali walkę o trzy punkty. Jak pokazały już pierwsze minuty spotkania, były to zapowiedzi bez pokrycia. Jastrzębianie od pierwszego gwizdka sędziego cofnęli się na własną połowę i czekali na ataki gospodarzy, od czasu do czasu próbując uruchomić jakąś szybką kontrę. GKS Katowice był zmuszony do prowadzenia gry, ale miał olbrzymie kłopoty z konstruowaniem akcji. - Nie jesteśmy niestety Barceloną, żeby grać atak pozycyjny. Tym bardziej, że boisko nam w tym nie pomagało - mówił po meczu napastnik GKS-u Katowice Krzysztof Kaliciak.
Piłkarze obu drużyn w pierwszej połowie nie stworzyli sobie żadnych klarownych sytuacji do strzelenia gola. Najlepsze sytuacje dla gospodarzy miał wspomniany Kaliciak. W 9. minucie był już w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy Jakubem Kafką, ale gdy składał się do strzału, piłkę spod nóg wybił mu wracający obrońca z Jastrzębia. Drugą okazję do zdobycia gola Kaliciak miał w 36. minucie po dośrodkowaniu Huberta Jaromina. Z pięciu metrów uderzył piłkę głową, ale dobrze obronił Kafka.
Goście sporadycznie zagrażali bramce Jacka Gorczycy. Najlepsze okazje do strzelenia bramki mieli Bartłomiej Grabczyński i Witold Wawrzyczek. Ten pierwszy w 11. minucie bardzo mocno uderzył z 12-ego metra, ale piłkę zmierzającą do bramki zablokował jeden z obrońców GKS-u Katowice. Wawrzyczek nie wykorzystał za to błędu Łukasza Wijsa, który przepuścił piłkę pod nogą i z około dwudziestu metrów strzelił mocno, ale obok bramki.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. GKS Katowice próbował atakować, ale nie wychodziło mu to najlepiej. Najlepszą okazję do zdobycia bramki, po dośrodkowaniu Piotra Plewni, miał ponownie Kaliciak, ale piłka po jego uderzeniu głową zatrzymała się na słupku bramki bronionej przez Kafkę. Była to 58. minuta meczu. Chwilę później pierwszą zmianę przeprowadził trener Osyra. Zdjął z boiska Plewnię, a w jego miejsce wprowadził młodego Damiana Sadowskiego. Po kolejnych dziesięciu minutach zmęczonego Roberta Sierkę zmienił kolejny wychowanek GKS-u Katowice, Grzegorz Górski i to on mógł wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie. Pięć minut po wejściu na boisko przeprowadził indywidualną akcję, ograł na lewej stronie jednego z obrońców Jastrzębia i wbiegł w pole karne. Strzelił mocno, ale nad poprzeczką bramki gości. Chwilę później Górski dobrze dograł przed pole karne do Jaromina, ale jego uderzenie z najwyższym trudem sparował na róg Kafka. W samej końcówce spotkania bohaterem Katowic mógł zostać Grazvydas Mikulenas. Niestety dla gospodarzy, po dośrodkowaniu Jaromina, strzelił w sam środek bramki i czeski bramkarz gości nie miał żadnych problemów ze złapaniem piłki.
Piłkarze z Jastrzębia w drugiej połowie praktycznie tylko raz zagrozili bramce gospodarzy. W 80. minucie po podaniu Michała Chrabąszcza. w sytuacji sam na sam z Gorczycą, znalazł się Robert Żbikowski, ale strzelił kilka metrów obok bramki. - Łapały mnie skurcze obu łydek i światło mi gasło - skomentował tę sytuację po meczu napastnik GKS-u Jastrzębie.
Spotkanie dwóch górniczych jedenastek rozczarowało. Po raz pierwszy w historii spotkań tych drużyn padł bezbramkowy remis. Warto dodać, że w przerwie meczu rozlosowano dwa bilety na EURO 2008, które klub przekazał swoim kibicom.
GKS Katowice - GKS Jastrzębie 0:0
Składy:
GKS Katowice: Gorczyca - Krysiński, Kapias, Markowski, Mielnik, Jaromin, Wijas, Sierka (71' Górski), Plewnia (59' Sadowski), Mikulenas, Kaliciak (88' Gielza).
GKS Jastrzębie: Kafka - Jędrzejczyk, Pietroń, Pielorz, Wrześniak, Grabczyński, Karwot (66' Chrabąszcz), Wawrzyczek, Małkowski (88' Bednarek), Rusinek, Żbikowski (90' Ciemięga).
Żółte kartki: Sadowski (GKS Katowice) oraz Grabczyński (GKS Jastrzębie).
Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa).
Widzów: 9500 (w tym ok. 800 gości).