W Poznaniu nie było Ruchu. Lech wykonał zadanie

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość piłkarzy Lecha Poznań
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość piłkarzy Lecha Poznań

Lech Poznań wywiązał się z roli faworyta i bardzo pewnie wygrał z Ruchem Chorzów 2:0 w meczu 14. kolejki PKO Ekstraklasy. Wygrana wydaje się skromna, ale różnica klas na boisku była widoczna gołym okiem.

Trudne jest życie beniaminków w tym sezonie. Wszyscy trzej są w strefie spadkowej i w 14. kolejce nie udało się poprawić swojego statusu. Przegrała Puszcza Niepołomice, przegrał Ruch Chorzów (z zastrzeżeniem, że ŁKS gra w niedzielę we Wrocławiu).

Ruch miał wymagającego rywala, bo musiał walczyć o punkty w Poznaniu, gdzie Lech jeszcze nie przegrał. I sensacji nie było, Kolejorz pokonał "Niebieskich" 2:0.

O ile w pierwszej połowie przyjezdni jeszcze w miarę się trzymali, o tyle po przerwie w zasadzie nie było ich na boisku. Pierwszy stracony gol sprawił, że trzeba było odejść od defensywnej taktyki i wdrożyć plan B, którego... chyba nie było.

To był jednostronny mecz i niech nikogo nie zmyli stosunkowo niski wynik. Ruch przyjechał po remis i to się zemściło. Atakował zbyt małą liczbą zawodników, a niektóre kontrataki można było skwitować jedynie śmiechem. Jedyną poważną interwencję Bartosz Mrozek zaliczył w 89. minucie po strzale Daniela Szczepana.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: te sceny szokują. Zobacz, co piłkarz zrobił sędziemu

Przez pierwszy kwadrans gości nie było na boisku. Lech miał dużą przewagę, ale brakowało kropki nad "i". Blisko gola był Nika Kwekweskiri, strzelił pięknie z rzutu wolnego i poprzeczka uratowała Krzysztofa Kamińskiego. Później do głosu doszli chorzowianie, kapitalną okazję miał Kacper Michalski, piłka spadła mu pod nogi na piątym metrze, jednak nie było z tego nawet strzału. Jeśli nie wykorzystuje się takich okazji w Poznaniu, to trzeba liczyć się z tym, że za chwilę można przegrywać.

I tak faktycznie było. Jesper Karlstrom idealnie zacentrował z rzutu wolnego, głowę dołożył Mikael Ishak i piłka wpadła niemal w samo okienko. To w ogóle była piękna scena, bo chwilę przed wykonaniem tego rzutu wolnego Ishak pokazał koledze z zespołu, gdzie ma posłać piłkę. Wszystko zagrało jak należy. Ponadto Szwed zrehabilitował się za pudło na pustą bramkę parę minut wcześniej.

Krótko po zmianie stron Lech przeprowadził składną akcję. Ishak dostał podanie z własnej połowy, goście nie popisali się przy pułapce ofsajdowej i po chwili Kristoffer Velde zapakował piłkę do pustej bramki. W 66. minucie trener John van den Brom postanowił przestać znęcać się nad Ruchem i zdjął Velde z boiska, by ten nie dostał głupiej żółtej kartki, która eliminowałaby go z meczu z Legią Warszawa w następnej kolejce. Wtedy też Kolejorz zdjął nogę z gazu i nie szukał za wszelką cenę kolejnych goli.

Lech Poznań - Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
1:0 Mikael Ishak 36'
2:0 Kristoffer Velde 53'

Składy:

Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Miha Blazić, Antonio Milić, Elias Andersson - Adriel Ba Loua (80' Ali Gholizadeh), Jesper Karlstrom, Nika Kwekweskiri (80' Filip Szymczak), Filip Marchwiński, Kristoffer Velde (66' Filip Wilak) - Mikael Ishak.

Ruch: Krzysztof Kamiński - Konrad Kasolik, Maciej Sadlok, Mateusz Bartolewski - Kacper Michalski (63' Łukasz Moneta), Juliusz Letniowski (63' Michał Feliks), Tomas Podstawski (73' Patryk Sikora), Miłosz Kozak (83' Bartłomiej Barański), Tomasz Swędrowski (83' Tomasz Foszmańczyk), Tomas Wójtowicz - Daniel Szczepan.

Żółte kartki: Michalski, Kozak (Ruch).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

CZYTAJ TAKŻE:
Dramatyczne chwile podczas meczu IV ligi. Na boisku musiał lądować helikopter
Ależ gol w Premier League! Kapitalne nożyce [WIDEO]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty