Warta Poznań pragmatyczna do bólu. "Wygrywamy, choć runda jest dla nas wyjątkowo trudna"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dawid Szulczek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dawid Szulczek

- W poprzednich meczach los wiele nam zabrał, teraz oddał z nawiązką - przyznał po zwycięstwie nad Widzewem Łódź (1:0) trener Warty Poznań Dawid Szulczek.

- Serce, walka, szczęście - te trzy słowa nasuwają mi się w największym stopniu. Tego szczęścia było bardzo dużo, ale serca też. Widzew rozwija się w dobrą stronę i poprzeczka była zawieszona naprawdę wysoko. Taka jest piłka. Zabierała nam w wielu wcześniejszych spotkaniach, a teraz oddała z nawiązką - ocenił na konferencji prasowej Dawid Szulczek.

- Liczba ataków Widzewa była ogromna, my w jego polu karnym byliśmy rzadko, lecz wyciskamy naprawdę dużo z sytuacji, w jakiej znajdujemy się już od kilku miesięcy. Nie mamy od dłuższego czasu Adama Zrelaka, na rozgrzewce w Łodzi wypadł nam Dimitrios Stavropoulous, a w trakcie meczu Miguel Luis, który przez jakiś czas pozostawał na boisku, jednak z każdą minutą czuł coraz większy ból - wyliczył trener Warty.

Poznaniacy cieszą się z wygranej, zwłaszcza w obliczu niesprzyjających okoliczności. - Runda jest dla nas trudna, jednak sumarycznie liczą się przede wszystkim punkty. Wiem, że czasem ciężko się ogląda nasze mecze, cieszy natomiast, że potrafimy wygrywać. Jest też kilka plusów. Wiktor Pleśnierowicz wszedł na boisko w niespodziewanym momencie i dał radę. Imponuje mi zmiana, jaką w trakcie gry przeszedł Jędrzej Grobelny. W okolicach 20. minuty miałem o niego duże obawy, a potem został bohaterem. Marton Eppel zdobył pierwszego gola dla naszej drużyny. Ważne powroty zaliczyli Jakub Kiełb i Michał Kopczyński, którzy gdyby nie trzy absencje kartkowe, pewnie w ogóle by nie zagrali, bo było dla nich jeszcze za wcześnie. Tak naprawdę wszystko co na to spotkanie zaplanowaliśmy, musieliśmy ostatecznie zmieniać - oznajmił Szulczek.

W Widzewie nastroje były wyjątkowo mizerne. - Nie jest łatwo zebrać myśli po takim meczu. Miałem duży dylemat jak zagrać przeciwko tak dobrze zorganizowanemu w defensywie rywalowi. Wybrałem zmianę struktury i dzięki temu stworzyliśmy sporo sytuacji, tyle że mieliśmy większy problem z ich wykorzystywaniem. Potem przy niekorzystnym wyniku noga drżała moim zawodnikom zdecydowanie zbyt często. Oczekiwałbym nieco więcej cierpliwości w akcjach z przodu. Mogliśmy je rozwiązywać lepiej - przyznał szkoleniowiec gospodarzy, Daniel Myśliwiec.

Łodzianie mieli sporo pretensji o to, że bramkarz zielonych Jędrzej Grobelny przedłużał wznawianie gry. - Jeżeli będziemy dawać przyzwolenie na takie zachowania, poziom nie będzie rósł. To nie jest jednak moja rola, żeby się o tym wypowiadać. Gdybyśmy zdobyli gola i napoczęli przeciwnika, takich sytuacji by nie było. Naszym zadaniem jest więc sprawienie, by mecze układały się inaczej - zakończył.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił

Komentarze (0)