GKS Tychy miał szansę wspiąć się na pierwsze miejsce w tabeli Fortuna I ligi, jednak w niedzielnym meczu przegrał z Lechią Gdańsk 1:3. Dla tyszan było to szczególnie bolesne, gdyż mówimy o pierwszej przegranej przed własną publicznością w tym sezonie.
Trener Dariusz Banasik zwrócił po końcowym gwizdku uwagę na fakt, że gdańszczanie wygrali zasłużenie, natomiast nie podobała mu się postawa rywala i brak reakcji sędziego.
- Irytowało mnie, że przy każdym kontakcie piłkarze Lechii się przewracali, natomiast sędzia totalnie nie zwracał na to uwagi. Byliśmy tym sfrustrowani, bo to nie jest siatkówka. Piłka nożna jest sportem kontaktowym. Tutaj jest walka i w takich momentach muszą być iskry. Jeżeli idzie to jednak w jedną stronę, to przeciwnik to analizuje. Szkoda, bo Lechia jest dobrym zespołem, a cały czas szukała fauli - komentował trener GKS-u Tychy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: te sceny szokują. Zobacz, co piłkarz zrobił sędziemu
Spotkanie prowadził sędzia Damian Sylwestrzak. - Skoro sędzia jest z Ekstraklasy, to życzymy sobie wspaniałego sędziowania, profesjonalizmu. A niestety w następnym meczu nie ma mnie na ławce, nie ma asystenta, trenera od przygotowania motorycznego. W grze nie ma Nedicia, Budnickiego i Śpiączki, którzy dostali żółte kartki - mówił Banasik.
W sumie arbiter pokazał zawodnikom osiem żółtych kartek (sześć gospodarzom, dwie piłkarzom Lechii).
"Zostaliśmy totalnie osłabieni"
Sztab szkoleniowy GKS-u w zasadzie od pierwszych minut był "pod prądem'. Niemal każda decyzja sędziego Sylwestrzaka była głośno komentowana z ławki. W pierwszej połowie trener Banasik został ukarany żółtą kartką za protesty, w drugiej połowie czerwoną ujrzał asystent Michal Farkas, a już po zakończeniu spotkania w tunelu ukarany został Mateusz Surowiec, czyli trener przygotowania motorycznego
- Ja drugą połowę oglądałem z perspektywy ławki, poprosiłem asystenta, żeby prowadził zespół, bo było widać, że to tak się skończy. Zostaliśmy totalnie osłabieni w tym meczu i na kolejne spotkanie - grzmiał szkoleniowiec tyskiej drużyny.
- Jest VAR, można pewne rzeczy cofnąć. Mówimy o sędziach z Ekstraklasy. Nie chcę krytykować, bo później się to na nas odbija, natomiast reakcja ławki i kibiców po meczu mówi sama za siebie. Sędzia został zdegradowany z Ekstraklasy, nie może sędziować za pomyłki i musi się po prostu zastanowić, czy to było dobrze prowadzone spotkanie z jego strony. Bardzo nas osłabił i nie wiem, jak zagramy derby z GKS-em Katowice bez trenerów i piłkarzy - kontynuował.
- Można powiedzieć, że w 2. minucie należał się nam rzut karny. Rumin oddaje strzał i zostaje uderzony łokciem. Powinien być VAR i rzut karny. Sędziowanie już zostawmy, bo za dużo nie można powiedzieć - podsumował trener Banasik.
Lechia nie wie, o co tyle szumu
Zapytaliśmy natomiast, co o sędziowaniu uważa trener Lechii Szymon Grabowski. Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
- Nie wiem dlaczego gospodarze mieli pretensje. Może mieli swoje powody, nie chcę tego oceniać. Z mojej perspektywy zawody były prowadzone dobrze - przyznał trener Lechii.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
"To jak strata bliskiej osoby". Mocne porównanie Piotra Stokowca
"Piłkarskie IQ jest ważne". Eksperci pod wrażeniem gry Polaków