To zaskoczyło. Plaskacz dla Arkadiusza Milika (Opinia)

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Michał Probierz jest elastyczny i potrafi reagować, z drugiej strony zaprzecza sam sobie. Arkadiusz Milik miał otrzymać od selekcjonera wsparcie, a dostał z otwartej ręki w twarz.

Na ostatnie zgrupowanie reprezentacji w tym roku selekcjoner reprezentacji nie powołał między innymi Arkadiusza Milika czy Bartłomieja Drągowskiego. Dał natomiast szansę Janowi Bednarkowi, którego pominął na samym początku swojej kadencji.

Nic w tym dziwnego, że trener szuka rozwiązań i reaguje, jednak dziwi, że tak szybko wycofał się z decyzji, których tak mocno bronił jeszcze kilka tygodni temu.

- Jest w takim momencie, że musi dostać wsparcie. To trudne chwile dla każdego napastnika, ale wierzę, że Arek się odblokuje - mówił Probierz, gdy pytałem go o nieskutecznego Milika już po meczach eliminacji Euro 2024 z Wyspami Owczymi (2:0) i Mołdawią (1:1) w październiku.

Gdy Probierz był pytany o obrońcę Jana Bednarka, przypominał, że zdecydował się postawić na inną grupę piłkarzy. Natomiast wątek trzeciego bramkarza Bartłomieja Drągowskiego poruszał wielokrotnie, argumentując następująco: - Nie mam zamiaru ruszać hierarchii bramkarzy ze względu na całokształt.

Selekcjoner, jak mocno trwał przy swoim, tak szybko się z tych postanowień wycofał. Rola Drągowskiego w reprezentacji jest rzecz jasna najmniej istotna, bo zawodnik drugoligowej włoskiej Spezii jest ledwie trzecim bramkarzem w kadrze, ale chodzi tu bardziej o brak konsekwencji.

Do łask wrócił Bednarek, który od długich miesięcy nie dawał reprezentacji jakości. Co więcej - kierowana przez niego obrona za kadencji Fernando Santosa popełniała koszmarne błędy, a jeszcze wcześniej, podczas mundialu w Katarze, z obrońcy całkowicie zrezygnował Czesław Michniewicz. Bednarek długo dobrze prezentował się u boku Kamila Glika, ale pozostawiony sam w środku defensywy nie dźwigał odpowiedzialności.

Mam problem z jednoznaczną oceną braku powołania dla Milika. Jeżeli rzucimy okiem na strzeleckie statystyki Arka w reprezentacji, to oczywiście są one skandaliczne. Jak na piłkarza tej klasy, aż niewiarygodne jest, że napastnik Juventusu od Euro 2016 potrafił zdobyć dla drużyny narodowej jedynie sześć goli.

Ale jednak Milik dalej ma to coś - zmysł do "małej" gry, szybkiej wymiany podań na jeden kontakt, przewidywania sytuacji, co potwierdza choćby przepuszczenie piłki między nogami w meczu z Mołdawią, po którym Karol Świderski strzelił gola. Do tego dodajmy jeszcze lewą nogę Milika i dobrą grę tyłem do bramki.

W kadrze od dawna te atuty nie są przez Milika uwalniane, ale jednak pozbawianie się takiego piłkarza na własne życzenie zastanawia. Napastnik miał otrzymać od trenera wsparcie, a dostał z otwartej ręki w twarz. Chyba że wydarzyło się coś nagłego i piłkarz ma problemy pozaboiskowe.

Probierz szuka swoich żołnierzy, uparcie buduje autorską kadrę. Selekcjoner pominął także Bartosza Bereszyńskiego (gra mało w klubie), który po erze Łukasza Piszczka omijał zgrupowania kadry jedynie z powodu urazów. Odstawił również kilku zawodników, którzy w klubach pełnią obecnie drugorzędną rolę (m.in. Jakub Kamiński, Michał Skóraś).

Sięgnął natomiast po "świeżych" graczy. Jest Jakub Piotrowski, autor fenomenalnej bramki z Fenerbahce w europejskich pucharach, czy Adrian Benedyczak, który dobrze radzi sobie w Parmie. Do kadry wraca Paweł Bochniewicz. Selekcjoner pokazuje, że nie boi się trudnych i odważnych decyzji. Pytanie, czy nie będą to zmiany dla samych zmian, sztuka dla sztuki.

ZOBACZ WIDEO: Komedia na meczu polskiej ligi. Nagranie już krąży po sieci

Znamy kadrę Polski. Probierz zaskoczył

Koszenie trawy zakończyło się dramatem. Co ze zdrowiem naszej legendy?

Michał Probierz o awansie na Euro. "Wierzę w szczęście"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty