Krótki zryw w pojedynku Ruchu Chorzów z Radomiakiem

PAP / Zbigniew Meissner / Mecz PKO Ekstraklasy: Ruch Chorzów - Radomiak
PAP / Zbigniew Meissner / Mecz PKO Ekstraklasy: Ruch Chorzów - Radomiak

Gdyby piłkarze Ruchu i Radomiaka grali tak ciekawie i dynamicznie przez całe spotkanie, jak w kwadransie po przerwie, stworzyliby pamiętne widowisko. Skończyło się jednak na jednym szalonym zrywie i bezbramkowym remisie.

Z każdym tygodniem sytuacja Ruchu Chorzów, w walce o utrzymanie w PKO Ekstraklasie, staje się trudniejsza. W ostatnim czasie drużyna przeprowadziła się z Gliwic na Stadion Śląski, a także zmieniła trenera z Jarosława Skrobacza na Jana Wosia. W poniedziałek przerwa reprezentacyjna nie przeszkodziła Niebieskim w rozegraniu meczu z Radomiakiem.

Nowy trener chorzowian zaproponował ustawienie z dwoma napastnikami Dominikiem Steczykiem i Danielem Szczepanem. Do tego Ruch zagrał czterema obrońcami w linii, a w tej formacji Konrad Kasolik zajął miejsce na prawej stronie, a Szymon Szymański na środku. Najmniej zmian było w drugiej linii. Z kolei w jedenastce Constantina Galci nie było Rafała Wolskiego, a jego zastępcą został Lisandro Semedo.

Na początku spotkania brakowało sytuacji podbramkowych. Najmocniej zapachniało golem Radomiaka w 17. minucie, ale Frank Castaneda oddał nieczyste uderzenie po podaniu Luizao. Ruch praktycznie nie odpowiadał i generalnie rzadko gościł blisko pola karnego Radomiaka. Szarpał Miłosz Kozak, ale jego akcje nie stwarzały okazji do zdobycia bramki napastnikom.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Radomiak z czasem osiągnął przewagę w posiadaniu piłki, jednak brakowało wykończenia w jego atakach. Cały czas za mało dokładni byli Pedro Henrique, Frank Castaneda czy Edi Semedo.

Pierwsza połowa skończyła się rozczarowaniem. Ciekawe akcje można było policzyć na palcach jednej dłoni. Radomiak starał się, ale mało z tego wynikało. Gra Ruchu nie miała wyrazu, a aktywność bramkarza przyjezdnych prawie ograniczała się do wyłapywania dośrodkowań. Był jeden strzał celny Miłosza Kozaka, ale tylko na rozgrzewkę.

Kilkanaście sekund po wznowieniu meczu była od razu najlepsza sytuacja podbramkowa. Pomylił się Mike Cestor, co pozwoliło wybiec na czystą pozycję Danielowi Szczepanowi. Strzelił jednak z niej prosto w Alberta Posiadałę. Nie zdecydował się na podanie do Tomasza Wójtowicza, co z perspektywy czasu wydaje się lepszym rozwiązaniem. Ruch przyspieszył i w ciągu mniej niż 10 minut postraszył Radomiaka niecelnymi strzałami Miłosza Kozaka i Tomasza Wójtowicza. Próba tego drugiego zakończyła się trafieniem w słupek.

Kwadrans po przerwie był o niebo bardziej energiczny niż cała pierwsza połowa. Dość wspomnieć o nieuznanym golu Daniela Szczepana czy też strzałach Franka Castanedy oddanych w Krzysztofa Kamińskiego.

Dopiero po 75. minucie były pierwsze zmiany w Radomiaku. To dlatego, że początek drugiej części wyglądał obiecująco z obu stron. Drużyny nie wykorzystały jednak tego fragmentu do zdobycia prowadzenia. Przed końcem meczu było jeszcze potężne uderzenie z rzutu wolnego Miłosza Kozaka, ale że piłka trafiła w poprzeczkę, to pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem.

Ruch Chorzów - Radomiak 0:0

Składy:

Ruch: Krzysztof Kamiński - Konrad Kasolik, Szymon Szymański, Maciej Sadlok, Mateusz Bartolewski - Miłosz Kozak (90' Łukasz Moneta), Tomasz Swędrowski, Tomas Podstawski (90' Tomasz Foszmańczyk), Tomasz Wójtowicz - Dominik Steczyk (83' Filip Starzyński), Daniel Szczepan (83' Maciej Firlej)

Radomiak: Albert Posiadała - Jan Grzesik, Raphael Rossi, Mike Cestor, Dawid Abramowicz - Michał Kaput (87' Krystian Okoniewski), Luizao - Edi Semedo, Frank Castaneda (76' Leonardo Rocha), Lisandro Semedo (76' Christos Donis) - Pedro Henrique

Żółte kartki: Szczepan, Sadlok (Ruch) oraz Castaneda, Henrique, Luizao (Radomiak)

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław)

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty