[tag=618]
Aston Villa[/tag] nie zgodziła się przekazać regulaminowej liczby biletów dla kibiców gości. Legia Warszawa do samego końca walczyła, ale bezskutecznie. Nie zmienia to faktu, że pod stadionem zebrała się duża grupa polskich kibiców. Zaczyna robić się gorąco i fani odpalili race.
Regulamin UEFA mówi jasno, że gospodarz musi zapewnić przyjezdnym liczbę biletów odpowiadającą 5 proc. pojemności stadionu. W tym przypadku powinno to być 2100 wejściówek dla fanów Legii. Anglicy jednak nie byli zainteresowani wypełnieniem swojego obowiązku.
Przedstawiciel Premier League zaczął kombinować. Najpierw zaoferował 990 biletów, potem liczba wzrosła do 1700, a na koniec znowu zmalała i to aż do 890. Legia kategorycznie nie chciała się zgodzić na takie warunki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem
Wielu polskich kibiców w ciemno udało się do Anglii, licząc, że bez problemu wejdą na stadion. Wiadomo jednak, że działacze Aston Villa nie chcą się ugiąć. Nie pomogły nawet starania prezesa Dariusza Mioduskiego.
Szef "Wojskowych" oburzony postawą Brytyjczyków, podjął decyzję o proteście. Dziennikarz Sebastian Staszewski zdradził w portalu X, że cała delegacja Legii nie pojawi się na stadionie i czwartkowe spotkanie obejrzy w hotelu.
Anglicy widocznie obawiają się, że całe zamieszanie może zaognić sytuację. Wokół stadionu jest mnóstwo policji i służb porządkowych, co widać na poniższych materiałach.
Legia Warszawa jest bliska awansu do następnej rundy Ligi Konferencji Europy. Starcie z Aston Villą może decydować o tym, kto ostatecznie zajmie pierwsze miejsce w grupie i miejsce w 1/8 finału.
"To jest chamstwo!". Anglicy robią problemy kibicom Legii >>
Legenda reprezentacji Polski zrzeknie się polskiego obywatelstwa? >>