Zdecydował cios na początku starcia Górnika Zabrze z Pogonią Szczecin

PAP / Zbigniew Meissner / Mecz PKO Ekstraklasy: Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin
PAP / Zbigniew Meissner / Mecz PKO Ekstraklasy: Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin

Pogoń Szczecin jeszcze poczeka na zwycięstwo na stadionie Górnika Zabrze. I tym razem nie przełamała się. O wygranej 1:0 podopiecznych Jana Urbana zdecydowała praktycznie pierwsza konkretna akcja.

Pogoń Szczecin przyjechała do miejsca swoich koszmarów. W Zabrzu nie wygrała od 2009 roku, a na poziomie PKO Ekstraklasy od 2006 roku. W poprzednim sezonie Portowcy zostali skrzywdzeni przy Roosevelta. Przy stanie 1:1 nie dostali rzutu karnego za faul na Marcelu Wędrychowskim, a porażka 1:2 kosztowała miejsce na podium w lidze i kilka milionów złotych premii. Jens Gustafsson grzmiał o skandalu.

W tym sezonie Pogoni dość daleko do podium, ale już nie z powodu błędów sędziów, a z powodu własnych potknięć. Po ostatniej porażce 2:3 ze Stalą Mielec miała na przykład 10 punktów straty do lidera Śląska Wrocław. - Nie mamy już marginesu błędu, nie mamy już dużo miejsca na rozczarowania - mówił trener szczecinian przed pojedynkiem z Górnikiem Zabrze.

Jednocześnie Gustafsson zapowiadał, że nie dokona rewolucji ani w składzie, ani w sposobie grania Pogoni. Nie przekonał go do tego również zbliżający się mecz z Górnikiem w Pucharze Polski. Jedenastka Pogoni wyglądała dokładnie tak samo jak we wcześniejszych spotkaniach. Co innego skład Górnika, w którym Jan Urban zamieszał. Zamiast Barczaka, Rasaka, Yokoty i Czyża zagrali Sekulić, Nascimento, Kapralik oraz Lukoszek. Na ławce znalazł się Lukas Podolski i dostał szansę jako zmiennik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Górnik nie potrzebował dużo czasu na zdobycie prowadzenia. Już w 5. minucie gospodarze cieszyli się z gola na 1:0. Podanie prostopadłe Filipe Nascimento ominęło ospałą obronę Pogoni, a Lawrence Ennali miał bardzo dużo czasu na pokonanie Valentina Cojocaru w sytuacji sam na sam. Na nic było po fakcie uderzenia pięścią w zmrożone boisko przez Rumuna. Zabrze zdobyli pierwszego gola w szóstym meczu z rzędu.

Pogoń nie była równie skuteczna, co jest jej znakiem rozpoznawczym w tym sezonie. W 11. minucie była szansa na doprowadzenie do remisu, a nawet dwie, ale pierwsze uderzenie Efthymisa Koulourisa trafiło w słupek, a dobitka Wahana Biczachczjana była jeszcze bardziej niedokładna.

Pogoń nie miała wiele ciekawego do zaproponowania poza tym atakiem. Generalnie gra w śnieżnej zamieci stała się dość chaotyczna. Górnik grał nieco konkretniej i jego prowadzenie 1:0 po 45 minutach można było nazwać zasłużonym. Brakowało stuprocentowych sytuacji podbramkowych, im dłużej trwała pierwsza połowa.

Krótko po przerwie Pogoń przeniosła grę na połowę przeciwnika. Szukała tam miejsca do sprawdzenia uderzeniem celnym Daniela Bielicy. Można było jednak wciąż odnieść wrażenie, że bardziej kleiły się kontrataki Górnika niż rozegrania gości. Kiedy już Pogoń dochodziła do dobrych pozycji, to pudłowali Linus Wahlqvist oraz Alexander Gorgon.

Przełomowym wydarzeniem dla meczu mogła być jeszcze czerwona kartka dla Erika Janzy za absurdalne, niesportowe zachowanie w 70. minucie. Nie zmieniła ona jednak wiele, a Daniel Bielica mógł liczyć na dziewięciu kompanów z pola.

Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 1:0 (1:0)
1:0 - Lawrence Ennali 5'

Składy:

Górnik: Daniel Bielica - Boris Sekulić, Kryspin Szcześniak, Rafał Janicki, Erik Janza - Dani Pacheco, Filipe Nascimento (74' Lukas Podolski) - Kamil Lukoszek, Adrian Kapralik (74' Michal Siplak), Lawrence Ennali (76' Robert Dadok) - Sebastian Musiolik

Pogoń: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist, Benedikt Zech, Mariusz Malec, Leonardo Koutris (79' Adrian Przyborek) - Fredrik Ulvestad (73' Joao Gamboa) - Wahan Biczachczjan (73' Luka Zahović), Rafał Kurzawa, Alexander Gorgon (63' Mariusz Fornalczyk), Kamil Grosicki - Efthymis Koulouris

Żółte kartki: Janza, Sekulić, Musiolik, Lukoszek (Górnik) oraz Zech, Biczachczjan, Wahlqvist (Pogoń)

Czerwona kartka: Erik Janza (Górnik) /70' - za niesportowe zachowanie/

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Widzów: 10239

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Komentarze (0)