Już w piątej minucie meczu Lawrence Ennali zdobył swoją debiutancką bramkę na poziomie PKO Ekstraklasy, natomiast później wynik się nie zmienił. W piątkowy wieczór Górnik Zabrze pokonał 1:0 zespół Pogoni Szczecin przed własną publicznością.
20 minut przed upływem regulaminowego czasu arbiter podjął niespodziewaną decyzję, wyrzucając z boiska Erika Janzę. Pomimo straty kapitana podopieczni Jana Urbana wywalczyli komplet punktów.
Jarosław Przybył sięgnął do kieszonki po czerwoną kartkę po tym, jak reprezentant Słowenii nazwał go "frajerem". W rozmowie z dziennikarzem Canal+ Sport Janza tłumaczył jednak, że nie chciał obrazić arbitra.
- Powiedziałem mu, że jest frajer, ale to było po słoweńsku. Po słoweńsku frajer nie znaczy nic słabego. Ja nie wiedziałem dokładnie, co w Polsce znaczy frajer, także jeśli pan sędzia jest obrażony, to bardzo go przepraszam. Frajer po słoweńsku oznacza, że jesteś gość albo grasz szefa - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: Co Polacy myślą o reprezentacji Polski i Michale Probierzu? "Oglądałem. Źle zrobiłem"
W dosłownym tłumaczeniu "frajer" po słoweńsku rzeczywiście oznacza "gość", aczkolwiek sędzia Przybył nie musiał przecież tego wiedzieć. Co więcej, Janza na ekstraklasowych boiskach występuje już od ponad czterech lat, więc jego tłumaczenia można uznać za niewystarczające.
Czytaj więcej:
Trener Jagiellonii Białystok tajemniczy, w Warcie Poznań rośnie ciśnienie
Zdecydował cios na początku starcia Górnika Zabrze z Pogonią Szczecin