Dreszczowce Pogoni Szczecin w Fortuna Pucharze Polski. "Było trochę nerwówki"
Pogoni Szczecin nie zabraknie w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski. Za nią dwa nerwowe mecze w rozgrywkach. - Kamień spadł nam z serc - powiedział Mariusz Malec po zwycięstwie 2:1 z Górnikiem Zabrze.
Tym razem do wyeliminowania przeciwnika konieczna była dogrywka. Pogoń nie przypilnowała prowadzenia zdobytego strzałem Kamila Grosickiego i zapewniła sobie wygraną 2:1 dopiero uderzeniem w dogrywce Leonardo Borgesa.
- To był bardzo trudny mecz. Kilka dni temu zagraliśmy z Górnikiem w lidze i wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Było trochę presji przed tym pucharowym rewanżem, więc tym bardziej cieszymy się z awansu - mówi Mariusz Malec, cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!- Szkoda, że nie udało się zachować zera z tyłu i zakończyć meczu w 90 minutach. Straciliśmy gola po jednej z wrzutek, przez co musieliśmy męczyć się jeszcze w dogrywce. Najważniejsze, że zakończenie było szczęśliwe - dodaje obrońca.
Dogrywka została rozegrana przy gęsto padającym śniegu. Tym samym przypomniał się piątkowy mecz Pogoni z Górnikiem rozegrany przy Roosevelta. Porażka, poniesiona przez szczecinian w Zabrzu, mocno zepsuła samopoczucie w ich szatni.
- Wiedzieliśmy, że w dogrywce Górnik już trochę opadł z sił. Graliśmy mądrze i zdobyliśmy bramkę, po czym kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. W końcówce było trochę nerwówki, ale dowieźliśmy prowadzenie - wspomina Mariusz Malec.
- Musieliśmy wrócić na zwycięską ścieżkę po ostatnich wynikach. Po awansie kamień spadł nam z serc - podsumowuje piłkarz Pogoni.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"