Do ostatniej kolejki fazy grupowej mistrzowie Polski walczyli o możliwość gry w fazie pucharowej Ligi Konferencji Europy. Niestety, mecz z Atalantą Bergamo nie ułożył się po myśli graczy Rakowa Częstochowa. "Medaliki" przegrały aż 0:4.
Vladan Kovacević będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o spotkaniu z włoską ekipą. Bramkarz częstochowian miał na uwadze, że Sporting Lizbona wywiązał się z zadania i pokonał Sturm Graz 3:0. To nie wystarczyło Rakowowi.
- Przegrać w taki sposób 0:4, kiedy wiesz, że jest inny wynik jest dobry... Trochę mi wstyd. Nie wiem, co mogę powiedzieć. Brakuje nam skuteczności. Musimy być świadomi swoich możliwości. Każdy musi i może dać więcej temu klubowi. To boli, naprawdę, bo mieliśmy szanse na awans - mówił.
Bramkarz przypomniał, że trener Dawid Szwarga nie mógł skorzystać z kilku kluczowych piłkarzy ze względu na problemy zdrowotne. Pech sprawił, że na rozgrzewce kontuzji doznał jeszcze Milan Rundić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
- Mogliśmy powalczyć o awans. Mieliśmy jednak dużo kontuzjowanych zawodników. Kto dzisiaj zagrał, musiał dać sto procent, żeby awansować. Zagraliśmy dobry mecz z Atalantą, mieliśmy dużo okazji do strzelenia gola. Znowu czegoś zabrakło i niestety, nie idziemy dalej - kontynuował.
Wiele wskazuje na to, że przygoda Kovacevicia w Polsce dobiega końca. Bramkarz z Bałkanów ma na stole kilka atrakcyjnych opcji i już zimą może zmienić przynależność klubową.
- Każdy by chciał iść do lepszej ligi, ale nie wszystko jest w moich rękach. Nie ode mnie to zależy, tylko od innych ludzi, agentów, klubów, które mnie chcą, i zobaczymy. Na razie jestem zawodnikiem Rakowa i tylko na tym się skupiam. Na boisku cały czas pracuję, żeby być lepszym bramkarzem - zapewnił.
Czytaj więcej:
Przykry koniec Rakowa. Wynik może dobić
"Komedia". Ostro podsumował występ Rakowa