Julian Araujo trafił do Barcelony niemal dokładnie rok temu z Los Angeles Galaxy. Podpisał kontrakt do 30 czerwca 2026 roku, ale nie zdążył zadebiutować w pierwszym zespole. Dostał szansę jedynie w meczu towarzyskim Vissel Kobe w czerwcu. Poza tym musiał zadowolić się treningami z "jedynką".
I w letnim oknie transferowym Barca wypożyczyła go do Las Palmas, by - mówiąc kolokwialnie - złapał minuty w seniorskiej piłce na wysokim poziomie. To się udaje. W zasadzie od początku sezonu Araujo jest podstawowym zawodnikiem ekipy z Wysp Kanaryjskich. W sumie rozegrał 18 meczów i strzelił dwa gole.
Ale w najbliższym spotkaniu swojego zespołu nie będzie mógł zagrać. Barcelona w umowie wypożyczenia zawarła klauzulę, która tego zabrania, o czym informuje "Mundo Deportivo".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali
Tzw. "klauzula strachu" nie jest niczym nowym w piłce nożnej. Kluby wypożyczające swoich zawodników często uwzględniają taką opcję w kontrakcie. Czasami jest to zapis mówiący o całkowitym zakazie gry przeciwko macierzystej drużynie, a niekiedy trzeba uiścić ustaloną wcześniej kwotę, by uzyskać zielone światło.
Przepis jest mocno nieżyciowy. Bo skoro Araujo był za słaby na Barcelonę, to dlaczego klub obawia się go w bezpośrednim meczu z zespołem, do którego go wypożyczył?
To nie pierwszy taki przypadek w Barcelonie. Wcześniej mieliśmy taką sytuację w meczu z Gironą, gdy nie mógł zagrać wypożyczony z Barcy Pablo Torre. Inna sprawa, że Araujo jest zdecydowanie ważniejszym zawodnikiem dla Las Palmas niż Torre dla Girony.
W obecnym sezonie Barcelona spisuje się kiepsko i po 18 kolejkach zajmuje dopiero 4. miejsce w ligowej tabeli ze stratą siedmiu punktów do Realu Madryt. Las Palmas plasuje się na 9. pozycji.
Mecz Las Palmas - FC Barcelona odbędzie się 4 stycznia (czwartek) o godz. 21.30.
CZYTAJ TAKŻE:
Przybył mu rywal. Lewandowski zareagował w zaskakujący sposób
Arsenal nie ma zaufania do Jakuba Kiwiora. Nie ustaje w poszukiwaniu obrońców