Niejednokrotnie w czeskich mediach mówiło się, że posada Jaroslava Silhavy'ego wisi na włosku. W przypadku, gdyby tamtejsza reprezentacja nie uzyskała awansu na Euro 2024, najprawdopodobniej doszłoby do zmiany na tym stanowisku.
Czesi jednak na ostatniej prostej nie zawiedli i utrzymali przewagę nad Polską. Dzięki temu wywalczyli awans na nadchodzącą imprezę, która odbędzie się w Niemczech. Tyle tylko, że mimo sukcesu Silhavy postanowił zakończyć współpracę z kadrą.
Już wtedy w mediach mówiło się, że na nazwisko nowego selekcjonera będzie trzeba poczekać. Ostatecznie minęło półtora miesiąca, po którym Czesi postanowili poinformować o swoim wyborze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polak wymiata! Jego triki to prawdziwa maestria
W rolę szkoleniowca wcieli się Ivan Hasek. To były piłkarz, dla którego będzie to powrót na dawne stanowisko. Funkcję tę pełnił bowiem w latach 2009-2011, a następnie powrócił do Al-Ahli, które trenował przed dołączeniem do kadry narodowej.
Po raz pierwszy trenerem został w 1999 roku, kiedy to objął czeską Spartę Pragę. Ma za sobą także pracę we Francji w Racingu Strasbourg i AS Saint-Etienne. Do tego dochodzą jeszcze kluby z Japonii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Kataru. W ostatnim czasie, bo od 2018 pełnił funkcję szkoleniowca Al-Fujairah (ZEA).
60-latek podpisał kontrakt do listopada 2025 roku, czyli do końca kwalifikacji do mistrzostw świata 2026. Jeżeli reprezentacja Czech uzyska awans na tę imprezę, jego umowa ulegnie automatycznemu przedłużeniu.
- Trenowanie reprezentacji narodowej to dla mnie ogromny zaszczyt. To najważniejszy moment w karierze. Cieszę się, że komitet wykonawczy poparł mnie jednomyślnie, to ważne dla zaufania - powiedział Hasek na konferencji prasowej.
Czesi wciąż szukają jeszcze osoby, która obejmie stanowisko menedżera. Na razie ofertę odrzucił legendarny piłkarz Pavel Nedved. Obecnie wśród kandydatów znajdują się inni byli reprezentanci, a mianowicie Petr Cech, Vladimir Smicer czy Karel Poborsky.