Beckenbauer był jedyny w swoim rodzaju. Potrafił podzielić nawet Niemców

O życiu Franza Beckenbauera można byłoby nakręcić oscarowy film. "Cesarz" od początku piłkarskiej kariery do lat starości wzbudzał wszelkiego rodzaju emocje. Także wśród niemieckich kibiców, którym legendarny piłkarz podpadł. I to nie raz.

Mateusz Byczkowski
Mateusz Byczkowski
Franz Beckenbauer PAP/EPA / Na zdjęciu: Franz Beckenbauer
To że Franz Beckenbauer zostanie piłkarzem, nie było takie pewne. Jego ojciec miał cyniczne podejście do futbolu. Dziewięcioletni Beckenbauer rozpoczął jednak treningi w miejscowym klubie SC 1906 Monachium. Później został zawodnikiem Bayernu Monachium. W pierwszym zespole Bawarczyków występował przez trzynaście sezonów.

Nastoletni niegdyś defensor zapatrzony we Fritza Waltera marzył zapewne o nawiązaniu do sukcesów swojego idola. Ostatecznie go przerósł i właśnie nazwisko monachijczyka, a nie Waltera, jest wymieniane w gronie największych legend piłki nożnej.

Wolny strzelec


Bayern z Franzem Beckenbauerem w składzie zdominował krajowe podwórko, ale też międzynarodowe. Cztery razy zdobywał zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Niemiec. Przede wszystkim "Cesarz" mógł cieszyć się jednak z trzykrotnego triumfu w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych (dzisiejsza Liga Mistrzów - przyp. red.).

Piłkarz z Monachium był prawdziwym dyrygentem na boisku. Wszystko rozpoczynało się właśnie od Beckenbauera, którego nie określano ani środkowym obrońcą, ani defensywnym pomocnikiem. Łączył wiele funkcji i przez to nazwano go "libero", czyli po włosku "wolnym". Beckenbauera doceniał cały świat, w tym także dziennikarze. Dwukrotnie do jego rąk powędrowała Złota Piłka - w 1972 oraz 1976 roku.

- Duża strata dla niemieckiego futbolu. On był ikoną. Był pokazywany młodzieży za wzór. W tamtych czasach był to jeden z najlepszych obrońców na świecie. Nie ma dziś w niemieckiej piłce takiego libero, jakim był Beckenbauer. To był nie tylko obrońca. Wchodził do ofensywy, rozgrywał piłkę, do tego miał świetne uderzenie. Był zawodnikiem kompletnym - powiedział Grzegorz Lato w rozmowie z WP SportoweFakty (więcej TUTAJ).

Obaj panowie mierzyli się w bezpośrednich starciach. Problemem dla polskiego napastnika był fakt, iż Beckenbauer trzymał formę w klubie oraz reprezentacji. "Cesarz" jako kapitan poprowadził Republikę Federalną Niemiec (RFN) m.in. do zwycięstwa na mistrzostwach świata w 1974 roku na własnym terenie.

Charyzmatyczny skandalista


Co ciekawe, RFN mogło zabraknąć na mundialu, przynajmniej w tym optymalnym zestawieniu. W drużynie prowadzonej przez Helmuta Schoena doszło do buntu. Poszło o pieniądze, których tamtejszy związek żałował. Włosi i Holendrzy mogli liczyć na znacznie wyższe premie od swoich federacji za zwycięstwo w turnieju. Kolejno 120 i 100 tysięcy marek.

Niemiecki Związek Piłki Nożnej (DFB) zagwarantował zawodnikom RFN jedynie po 30 tys. marek. Wybuchła słynna "Noc w Malente", a selekcjoner Schoen chciał nawet wymienić całą 22-osobową kadrę na rezerwowych graczy! Negocjacji podjął się właśnie Franz Beckenbauer.

Kapitan rozmawiał z wiceprezydentem DFB oraz FIFA Hermannem Neubergerem. Wynegocjował 70 tys. marek. Część zawodników nie chciała się zgodzić na te warunki. Kolegów namawiał Beckenbauer i namówił. Drużyna Schoena zagrała w optymalnym zestawieniu i zdobyła mistrzostwo świata.

Dochodziło jednak do zgrzytów, ponieważ atmosfera w kadrze była napięta. Podczas jednego ze spotkań jeszcze w trakcie rundy eliminacyjnej Beckenbauer stracił piłkę, a część niemieckich kibiców skwitowała jego zagranie głośnymi gwizdami. Wściekły "Cesarz" splunął w ich kierunku.

Skandale monachijczyk miał we krwi. Jeszcze w wieku osiemnastu lat, gdy stawiał pierwsze kroki w seniorskim futbolu, dziewczyna zawodnika zaszła w ciążę. Mimo presji odmówił wzięcia z nią ślubu. Warto wspomnieć, iż wszystko działo się przecież w katolickiej i konserwatywnej Bawarii.

Głośno było na jego temat także w 1968 roku po porażce Bayernu Monachium z Hannoverem 96 (0:1). Franz Beckenbauer nie mógł znieść buczenia kibiców. Udawał więc, iż oddaje mocz na trybuny, za co otrzymał karę od Niemieckiego Związku Piłki Nożnej.

Charyzmatyczny skandalista


Po zakończeniu piłkarskiej kariery gwiazdor poszedł w "trenerkę". Nawet z ławki potrafił wywołać w narodzie ogromne szczęście. W 1990 roku reprezentacja Republiki Federalnej Niemiec pod jego wodzą sięgnęła po mistrzostwo świata. Dołączył tym samym do słynnego Mario Zagallo. Brazylijczyk na tamten moment był jedynym, który wygrał mundial w roli zawodnika i trenera.

W XXI wieku "Cesarz" spełniał się już jako działacz. Niestety z gorszym skutkiem. Wokół jego osoby powstało wiele afer, przede wszystkim na tle korupcyjnym.

Atmosferę za naszą zachodnią granicą rozgrzał "Der Spiegel". Swego czasu Franz Beckenbauer deklarował się, że będąc szefem komitetu organizacyjnego mistrzostw świata 2006 w Niemczech, nie otrzymywał wynagrodzenia. Tygodnik poinformował, iż monachijczyk zainkasował jednak 5,5 mln euro od jednego ze sponsorów imprezy.

I znów podzielił Niemców, a jego przydomek "Cesarz", którym kiedyś go nazwano, był tematem dyskusji. Po ujawnieniu afery magazyn "Stern" przeprowadził sondaż. 55 proc. uważało, iż słynny piłkarz nie powinien być już tak nazywany. Odmienne zdanie miało 35 proc. biorących udział w badaniu.

Mimo wszystko Franz Beckenbauer jest prawdziwą legendą piłki nożnej. Niemiec zmarł w niedzielę (7 stycznia) w wieku 78 lat.

Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz też:
"Niech Cesarz się uśmiecha". Niemieckie media żegnają legendę piłki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×