Puchar Narodów Afryki pokrzyżował plany niektórym z europejskich klubów. Do nich należy chociażby Liverpool FC, którego największa gwiazda musiała w środku sezonu ligowego udać się do Wybrzeża Kości Słoniowej, aby walczyć o miano najlepszej drużyny kontynentu.
The Reds zostali osłabieni brakiem Mohameda Salaha, którego celem było zwyciężenie z Egiptem całych zmagań. Jednak jedna z największych gwiazd całego kontynentu musiała dość szybko zakończyć swój udział w turnieju.
W rywalizacji z Ghaną 31-latek zszedł z boiska z urazem uda. Od początku można było zakładać, że ta kontuzja wykluczy go z gry na jakiś czas, bo przecież mówimy o problemie mięśniowym, a te zawsze wymagają przede wszystkim czasu.
Na konferencji prasowej po meczu Liverpoolu z AFC Bournemouth Juergen Klopp potwierdził, że egipski skrzydłowy przyleciał już do Anglii i na obiektach The Reds będzie przechodził rehabilitację. Jednocześnie Niemiec nie wykluczył jego kolejnych występów na turnieju. - Jeśli będzie w odpowiedniej dyspozycji przed finałem, wtedy prawdopodobnie wróci na Puchar Narodów Afryki - stwierdził Klopp.
Starcie finałowe zostało zaplanowane na 11 lutego, ale oczywiście do tego czasu jeszcze długa droga. Najpierw Egipt musi w ogóle wyjść z grupy, a kluczowy do osiągnięcia tego celu będzie mecz z Wyspami Zielonego Przylądka, które już są pewne pierwszego miejsca w tym zestawieniu.
Czytaj też:
Hiszpanie bez litości dla Lewandowskiego
Burza po meczu Realu Madryt
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Bramka "stadiony świata"