Festiwal goli na Anfield. Liverpool z awansem do kolejnej rundy Pucharu Anglii

Getty Images / Robbie Jay Barratt - AMA / Na zdjęciu: piłkarze Liverpoolu FC
Getty Images / Robbie Jay Barratt - AMA / Na zdjęciu: piłkarze Liverpoolu FC

Liverpool bez większych kłopotów uporał się z Norwich City w 1/16 finału Pucharu Anglii. The Reds zwyciężyli aż 5:2, niemal całkowicie dominując swoich przeciwników. W innym starciu tej rundy Watford zremisował z Southampton 1:1.

Juergen Klopp ma ambicje, by przed swoim odejściem z drużyny, dołożyć kilka trofeów do klubowej gabloty. Po awansie do finału Pucharu Ligi Angielskiej, Liverpool nie zatrzymuje się także w drodze po Puchar Anglii. The Reds na własnym obiekcie gościli Norwich City z Przemysławem Płachetą w roli rezerwowego.

Liverpool z uwagi na spore natężenie spotkań w ostatnich tygodniach, wyszedł na dzisiejszy mecz w nieco rezerwowym składzie. Klopp posłał do gry m.in. Jamesa McConnella, którego stopniowo wprowadza do drużyny dając mu po kilka minut w tym sezonie. Tym razem dla 19-letniego Anglika był to pierwszy występ w wyjściowej jedenastce.

Decyzja niemieckiego szkoleniowca okazała się strzałem w dziesiątkę, bo zaledwie po kwadransie od rozpoczęcia spotkania, James McConnell wypatrzył w polu karnym Curtisa Jonesa i precyzyjnie dośrodkował do swojego kolegi, który strzałem głową pokonał bramkarza Norwich.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwa strzały i za każdym razem okno. Popis piłkarza z Ekstraklasy

Kanarki zamierzały podjąć rękawicę i dość szybko udało się podopiecznym trenera Davida Wagnera wyrównać stan rywalizacji. Po skutecznym rozegraniu rzutu rożnego do siatki trafił Ben Gibson.

Stracona bramka jedynie podrażniła Liverpool. Gospodarze całkowicie zdominowali swoich rywali w pierwszej połowie, czego efektem okazał się drugi gol zdobyty zaledwie kilka minut później. Tym razem fatalny błąd w ustawieniu Norwich sprawił, że mnóstwo miejsca miał Darwin Nunez. Urugwajczyk w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się i zmieścił piłkę w siatce.

Druga część spotkania rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Znakomity dalekie podanie do Diogo Joty najpierw zostało zatrzymane przez Gibsona, ale interwencja obrońcy była na tyle nieudana, że piłka spadła pod nogi Portugalczyka, a ten świetnym uderzeniem z woleja posłał piłkę do bramki gości.

Po trzeciej zdobytej bramce, Juergen Klopp postanowił wpuścić zawodników, których początkowo miał zamiar oszczędzić. Na murawie pojawił się choćby Virgil van Dijk, który ostatnio jest w bardzo dobrej dyspozycji. Swoją formę holenderski obrońca potwierdził kilka minut po wejściu na boisko. Jedno dośrodkowanie z rzutu rożnego wystarczyło, by 32-latek idealnie odnalazł się w polu karnym rywala i podwyższył wynik.

Norwich mimo sporej przewagi swoich rywali, ambitnie walczyło do samego końca. Sporo ożywienia z ławki wniósł Borja Sainz. Hiszpan w 69. minucie meczu przeprowadził udaną indywidualną akcję, po której zdecydował się na strzał zza pola karnego. Piłka poszybowała celnie w kierunku bramki i zaskoczyła Alissona.

W samej końcówce wynik ustalił jeszcze Ryan Gravenberch, wykorzystując zagranie Conora Bradleya. Holender umieścił piłkę w siatce głową z bliskiej odległości, wykorzystując kolejny z błędów defensywy Norwich w tym spotkaniu.

Kibice The Reds z pewnością ucieszyli się, gdy w drugiej połowie na murawie pojawił się także Trent Alexander-Arnold. Anglik grał ostatnio fantastycznie, ale jego dobrą passę powstrzymał delikatny uraz kolana. Z ławki rezerwowych nie podniósł się za to Przemysław Płacheta. Polakowi zostało już tylko kilka dni, by zmienić otoczenie i poszukać okazji do częstszych występów.

Liverpool FC - Norwich City 5:2 (2:1)
1:0 - Curtis Jones 16'
1:1 - Ben Gibson 22'
2:1 - Darwin Nunez 28'
3:1 - Diogo Jota 53'
4:1 - Virgil van Dijk 63'
4:2 - Borja Sainz 69'
5:2 - Ryan Gravenberch 90+4'

W równolegle trwającym pojedynku dwóch zespołów z Championship, Watford zremisował z Southampton. Gospodarze prowadzili już od początku spotkania, gdy do siatki trafił Matheus Martins. Święci w kolejnych minutach meczu znacząco przejęli inicjatywę, ale mimo wielu dogodnych okazji do zdobycia bramki, długo nie udawało się pokonać Daniela Bachmanna.

W drugiej połowie szkoleniowec Southampton zdecydował się zmienić aż 4 zawodników jednocześnie, wprowadzając na boisko podstawowych graczy. W ostatnich minutach spotkania goście dopięli swego wyrównując za sprawą trafienia Stuarta Armstronga. Przyjezdni mogli całkowicie odwrócić losy meczu, ale po strzale Harwooda-Bellisa znakomicie interweniował bramkarz Watfordu.

Jan Bednarek cały mecz obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych. To powszechna praktyka w tym sezonie, gdy Polak odpoczywa w spotkaniach pucharowych. 27-latek wciąż może liczyć na zaufanie trenera.

Watford FC - Southampton FC 1:1 (1:0)
1:0 - Matheus Martins 5'
1:1 - Stuart Armstrong 89'

Czytaj też:
Koszmar polskiego obrońcy. Strzelił absurdalnego samobója w ostatnich minutach
Dwa gole, bijatyka na trybunach i starcia z policją. Gorące derby w Pucharze Anglii

Komentarze (0)