"Trampkarskie błędy". Rozgoryczenie trenera po meczu PKO Ekstraklasy

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Tomasz Tułacz
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Tomasz Tułacz

Puszcza Niepołomice nie zapunktowała na początek rundy wiosennej w PKO Ekstraklasie, co było dużym rozczarowaniem dla trenera Tomasza Tułacza. Kamil Kiereś ze Stali Mielec przyznał, że pokonanie 2:1 beniaminka wiązało się z "ciężarami".

Puszcza Niepołomice prowadziła w Mielcu przez godzinę dzięki strzałowi Mateusza Cholewiaka. Także po przerwie goście długimi fragmentami trzymali przeciwników w bezpiecznej odległości od bramki Oliwiera Zycha. Beniaminkowi kompletnie nie wyszła dopiero końcówka meczu, co miała wysoką cenę.

- Bardzo trudno przyjąć taki wynik, kiedy prowadzi się przez większą część meczu, a traci się dwie bramki w końcówce. To ogromnie trudne. Nie ustrzegliśmy się banalnych, dziecinnych, trampkarskich błędów - mówił na konferencji prasowej trener Tomasz Tułacz.

- Będziemy nadal bić się o miejsce w ekstraklasie. Jeżeli jednak będziemy grać tak frajersko końcówki, to będziemy mieć ogromny problem - zaznaczył trener Puszczy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Mecz przebiegał zgodnie z planem. Chcieliśmy oddać piłkę Stali, wiedząc że za linią obrony będą duże przestrzenie. Żeby jednak wykorzystać naszych szybkich zawodników, to nie należało się pozbywać piłki w pierwszym kontakcie. Tu był problem. Stal wygrała doświadczeniem, wykorzystała stały fragment gry - wyliczał Tomasz Tułacz.

Stal Mielec zagrała ambitnie do końca meczu na własnym stadionie, a w końcówce zrobiła to, czego nie potrafiła przez większą część meczu - zdobyła gole. Do remisu doprowadził Ilja Szkurin po podaniu Piotra Wlazły, a bramka na 2:1 padła w doliczonym czasie po strzale Wlazły z wrzutki Macieja Domańskiego.

- Rozpoczęcie rundy zawsze wiąże się z nutką niepewności. Dlatego jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa w meczu "za sześć punktów". Najważniejszy był właśnie wynik. Weszliśmy dzięki niemu do środka tabeli, a na tym nam zależało. Były "ciężary" z wygraniem tego meczu. Choć nadawaliśmy ton wydarzeniom, to długo przegrywaliśmy - wspominał Kamil Kiereś.

- Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że musimy być cierpliwi i nie możemy pęknąć, kiedy mecz nie będzie się układać. Determinacja zespołu, w połączeniu ze zmianami, przyniosły efekt - dodał trener Stali.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Komentarze (0)