W tym sezonie problemy w Serie A ma Hellas Werona, w której obecnie występuje już nie tylko Paweł Dawidowicz, ale również Karol Świderski. Polski napastnik trafił do Włoch na wypożyczenie z amerykańskiego Charlotte FC.
Hellas znajduje się w strefie spadkowej i robi wszystko, by się z niej wydostać. W 24. kolejce udało mu się dołożyć do tego cegiełkę, ponieważ zdobył punkt za sprawą bezbramkowego remisu z AC Monza. Mimo że zespół z Werony znajduje się na 18. miejscu, to ma tyle samo "oczek" co Udinese Calcio. Drużyna ta w poniedziałek (11 lutego) zmierzy się z Juventusem FC.
Jeżeli chodzi o Polaków z Hellasu, to obaj rozpoczęli mecz z Monzą w pierwszym składzie. Jednak Świderski opuścił boisko w 57. minucie, a później jego los podzielił również Dawidowicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu
Polski obrońca otrzymał notę "6,5" od portalu hellas1903.it w skali 1-10, gdzie "1" to najniższa ocena. "Spotkał Colombo (napastnik Monzy - przyp. red.) i nie pozwolił, by ten umknął jego uwadze. Później wszedł Djurić, którego nie odpuszczał na krok. Nigdy się nie poddał" - napisano o Dawidowiczu, podkreślając dobry występ w defensywie.
"Zawsze na miejscu, zawsze w dobrej pozycji. Kiedy trzeba było walczyć, nigdy nie cofnął nogi i ma wkład w udaną defensywę" - tak występ Polaka podsumował portal tuttomercatoweb.com, wystawiając mu "7".
Z kolei "6" od tego portalu otrzymał Świderski, dla którego był to pierwszy mecz w podstawowym składzie. Wcześniej wszedł z ławki rezerwowych w przegranym meczu z SSC Napoli (1:2).
"Błyskotliwym zagraniem sprawił, że Lazović był prawie sam na sam z bramkarzem. Ma jakość i będzie bardzo przydatny. Opuścił boisko z powodu dyskomfortu mięśniowego" - tak podsumowano mecz w wykonaniu Świderskiego.
"W swoim debiucie w podstawowym składzie jego kondycja nie była idealna. Wyróżnia się dobrym wykończeniem, ale nigdy nie był dokładny w polu karnym" - to z kolei opinia portalu hellas1903.it, który wręczył mu notę "5,5".
Przeczytaj także:
Kanonady w Serie A. Klub Polaków złapał drugi oddech