Andrzej Duda pomagał w transferze Muciego? Legia reaguje na doniesienia

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Andrzej Duda
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Andrzej Duda

Transfer Ernesta Muciego z Legii Warszawa do Besiktasu Stambuł stał się faktem w zeszły piątek (9 lutego). Turecka strona twierdziła, że w rozmowy zaangażowany był prezydent Andrzej Duda. Legia zaprzeczyła takim informacjom.

Informacja o przenosinach Ernesta Muciego z Legii Warszawa do Besiktasu Stambuł spadła jak grom z jasnego nieba. Wydawało się, że Albańczyk zostanie w Polsce przynajmniej do końca sezonu, ale nagle, w ostatnim dniu okna transferowego w Turcji, transfer został dopięty.

Negocjacje przebiegły dość szybko, a na oficjalnej prezentacji piłkarza w nowym klubie wiceprezes tureckiej ekipy, Huseyin Yucel, za udział w rozmowach podziękował... prezydentowi Polski, Andrzejowi Duda. Głowę naszego państwa zna bowiem prezes Besiktasu, Hasan Arat, a to wszystko przez igrzyska europejskie, które niedawno odbyły się w Krakowie.

- Gdyby nasz prezes Hasan Arat nie zaangażował polskiego prezydenta w transfer Ernesta Muciego, sfinalizowanie go nie byłoby możliwe - powiedział wspomniany wyżej Yucel, czym dość mocno zaskoczył opinię publiczną.

Ten scenariusz neguje Legia w swoim oświadczeniu w mediach społecznościowych. "Spieszymy z informacją, że doniesienia tureckich mediów o rzekomym udziale Pana Prezydenta Andrzeja Dudy w transferze Ernesta Muciego są całkowicie nieprawdziwe. Znamy i rozumiemy kreatywność tamtejszych dziennikarzy, ale tym razem fantazja za bardzo ich poniosła" czytamy.

Oczywiście, że tureckie media bardzo często odpływają w swoich teoriach czy też plotkach transferowych. Jednak w tym przypadku mówimy o oficjalnej wypowiedzi jednego z ważniejszych działaczy Besiktasu, a nie informacji medialnej, co nadaje jej trochę większą wiarygodność.

Czytaj też:
Gwiazda La Liga przedłużyła umowę
Zaskakujący powrót do Ekstraklasy

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola

Źródło artykułu: WP SportoweFakty