W niedzielnym hicie PKO Ekstraklasy doszło do skandalicznej sytuacji. W końcówce spotkania z sektora zagorzałych kibiców Śląska Wrocław poleciała plastikowa butelka w kierunku bramkarza Pogoni Szczecin - Valentina Cojocaru. Sędzia Szymon Marciniak zdecydował się przerwać mecz, a piłkarze obu drużyn zeszli do szatni.
Fanów starali się uspokoić piłkarze gospodarzy, a spiker klubowy przekazał, że kolejna taka sytuacja może poskutkować surową karą dla Śląska w postaci walkowera. Ostatecznie po chwili spotkanie wznowiono (wideo z całej sytuacji zobaczysz TUTAJ).
Szybko na sytuację zareagowała Ekstraklasa, która zapowiedziała "nadzwyczajne posiedzenie Komisji Ligi ws. incydentu (...), w wyniku którego bramkarz Pogoni został uderzony butelką w plecy". W jego trakcie podjęto decyzję o ukaraniu wrocławskiego klubu grzywną w wysokości 50 tys. zł i nałożeniem zakazu organizacji wyjazdu grupy kibiców na jeden mecz.
Jeszcze przed opublikowaniem komunikatu o karze w Śląsku podjęto pierwsze kroki w kierunku znalezienia kibica, który rzucił butelką. - Od razu po meczu rozpoczęliśmy działania w celu identyfikacji sprawcy i pozostajemy w kontakcie ze służbami bezpieczeństwa. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, niezależnie czy butelka trafiła w bramkarza Pogoni, czy też nie - przekazał nam rzecznik prasowy klubu Jędrzej Rybak.
Nieco ponad godzinę później Komisji Ligi podjęła decyzję o ukaraniu Śląska m.in. karą grzywny (więcej TUTAJ).
Na konferencji prasowej do skandalu odniósł się także trener Śląska - Jacek Magiera, który zwrócił uwagę na ekspresyjne zachowanie bramkarza Pogoni. - Wyglądało to trochę na grę aktorską. Nie wiem czy ta butelka go musnęła. Zagrał taktycznie w tej sytuacji - przyznał trener, który dodał, że zachowanie kibica było "naganne" i "nie powinno mieć miejsca" (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu