Roman Kosecki po kompromitacji syna w FAME MMA. "Nie oglądam pajacowania"

- Mam nadzieję, że jest zdrowy i nic mu się nie stało. To są ludzie, którzy nie potrafią boksować, bić się, przypadkowo mogą zrobić sobie krzywdę - mówi po debiucie Jakuba Koseckiego w FAME MMA jego ojciec Roman.

Mateusz Byczkowski
Mateusz Byczkowski
Roman Kosecki komentuje debiut syna w FAME MMA Newspix / Jacek Prondzyński/FotoPyk / Roman Kosecki komentuje debiut syna w FAME MMA

W miniony weekend Jakub Kosecki, pięciokrotny reprezentant Polski zadebiutował w klatce MMA na gali FAME 20 w Tauron Arenie. 33-latek przegrał z internetowym twórcą Łukaszem Tuszyńskim już w pierwszej rundzie (więcej TUTAJ). To była kompromitacja trzykrotnego mistrza Polski.

Zaangażowanie byłego gracza Legii, Lechii Gdańsk czy Cracovii zwróciło uwagę piłkarskich kibiców na Fame MMA. Nowe zajęcie syna nie wzbudziło jednak zainteresowania jego ojca. - Nie oglądam pajacowania i takich rzeczy. To mnie kompletnie nie interesuje - te wszystkie gale - mówi WP SportoweFakty 69-krotny reprezentant Polski o freak fightach.

- Kto lubi, niech sobie ogląda. Z drugiej strony jest to jakieś show, ale nie dla mnie, nie podoba mi się to. Może jestem po prostu staromodny. Ja lubię popatrzeć jak walczą Mike Tyson, Andrzej Gołota, Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Jak to robili prawdziwi pięściarze - dodał były kapitan Biało-Czerwonych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu

- Oczywiście, walczył syn, ale nie oglądałem, nie interesuję się tym. Mam nadzieję, że jest zdrowy i nic mu się nie stało, bo w takich walkach zdarzają się różne przypadki. To są ludzie, którzy nie potrafią boksować, bić się, przypadkowo mogą zrobić sobie krzywdę. Więc jest zdrowy i to  jedyny plus tego, co się odbyło - podsumował.

Światełko w tunelu

Gali FAME 20 Kosecki nie oglądał, ale piłkę były gracz m.in. Galatasaray Stambuł czy Atletico Madryt oczywiście śledzi. "Kosę" martwiła ostatnio forma Roberta Lewandowskiego, ale teraz dostrzegł progres w grze napastnika Barcelony. W ostatnim meczu z Granadą (3:3) "Lewy" strzelił 15. gola w sezonie, a szóstego w 2024 roku.

- Widoczne są efekty, gdy Robert ma Ilkaya Gundogana pod sobą. Najwidoczniej się rozumieją, bo Robert potrzebuje zawodnika doświadczonego, który w pełni go rozumie i ma do niego pełne zaufanie - zauważa Kosecki.

- Ta młodzież w Barcelonie jakby grała trochę pod siebie. Brak schematów. Strasznie dużo indywidualnej gry, a widać, że Robert parę razy dostał od Gundogana fajne podania i od razu zdobył bramki (w poprzedniej kolejce również trafił po asyście Niemca - przyp. red.). Widać, że Gundogan szuka go. To dobry prognostyk - dodaje.

Dla kibiców reprezentacji Polski forma "Lewego" jest ważna, ponieważ wielkimi krokami nadchodzą baraże o Euro 2024. 21 marca Biało-Czerwoni zagrają w półfinale przeciwko Estonii. Kosecki liczy, że 2024 rok będzie nowym otwarciem nie tylko dla doświadczonego napastnika, a także całego zespołu Michała Probierza.

- O eliminacjach po prostu zapomnijmy. Przecież wkrótce mistrzostwa Europy u sąsiadów. Wiadomo, że Polacy będą tłumnie jeździć, kibicować i to jest główny cel - trzeba awansować i nie ma w ogóle przebacz. W tej chwili wszystkie ręce na pokład, budujemy atmosferę i robimy wszystko, aby kadra grała jak najlepiej - apeluje Kosecki.

Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz też:
Premier League: dwie twarze Chelsea i triumf w derbach Londynu
Duża wpadka Juventusu. Arkadiusz Milik marnował szanse

Czy oglądasz freak fighty?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×