Rodzinna tragedia Haalanda. Tego samego dnia zagrał mecz
Erling Haaland i jego najbliżsi pogrążeni są w żałobie. Wyszło na jaw, że babcia piłkarza - Tone Rasdal - zmarła 10 lutego w wieku 80 lat. Tego samego dnia Haaland strzelił dwa gole dla Manchesteru City w meczu z Evertonem (2:0).
Mecz zakończył się wygraną mistrzów Anglii 2:0, a oba gole strzelił właśnie Haaland. Nie jest jednak jasne, czy napastnik został poinformowany o śmierci swojej babci przed rozpoczęciem spotkania z Evertonem.
"Dagbladet" informuje, że Tone Rasdal była nauczycielką i dyrektorką szkoły. Miała czworo dzieci, w tym Alfa-Inge'a, ojca Erlinga. Alf-Inge Haaland w przeszłości grał w Nottingham Forest, Leeds United czy Manchesterze City.
Wątpliwości dotyczących tego, czy Haaland wiedział o śmierci babci nie było już w przypadku wyjazdowego meczu Ligi Mistrzów przeciwko FC Kopenhadze. Obrońca tytułu pokonał mistrza Danii 3:1, a Haaland rozegrał 90 minut.
- Jego babcia zmarła. Nie wiem, nie mam informacji, czy zagra w kolejnym meczu. Oczywiście jest smutny, ale w Kopenhadze zagrał naprawdę dobrze - powiedział menedżer City, Pep Guardiola.
W tym sezonie Haaland wystąpił w 28 meczach Manchesteru City i strzelił w nich 22 gole. Jego bilans w Premier League to 17 goli w 20 spotkaniach.
Czytaj także:
"Niesprawiedliwe". Kibice powinni odpuścić Lewandowskiemu?
Legia trenowała bez kluczowego zawodnika. Zagra z Molde?