"Niesprawiedliwe". Kibice powinni odpuścić Lewandowskiemu?

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Jak popatrzymy na statystyki, to nie powinniśmy przyczepiać się do Roberta Lewandowskiego, bo liczby ma naprawdę dobre w tym roku - mówi WP SportoweFakty Piotr Urban. Ekspert staje w obronie snajpera przed meczem Ligi Mistrzów Napoli - Barcelona.

Patrząc na formę Roberta Lewandowskiego jesienią 2023 roku, trudno było znaleźć jakiekolwiek pozytywy. Odbiło się to również na FC Barcelonie, która wpadła w niemały kryzys. Do tego nawet stopnia, że Xavi zadecydował, iż w lipcu nie będzie już szkoleniowcem pierwszego zespołu.

Legendarny Hiszpan ogłosił swoją decyzję po kompromitującej porażce z Villarrealem na własnym terenie (3:5). Co ciekawe, jego aktualni jeszcze podopieczni wygrali cztery kolejne spotkania. Zareagowali więc błyskawicznie. Podobnie zresztą tak jak sam "Lewy".

Kapitan reprezentacji Polski zdobył cztery bramki, a ostatnio poprowadził nawet FC Barcelonę do zwycięstwa nad Celtą Vigo (2:1). Ponownie został też bohaterem hiszpańskich mediów (więcej przeczytasz TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo imponuje formą. Pokazali, co zrobił na treningu

Mimo wszystko pojawiają się jeszcze pewne wątpliwości m.in. przez statystyki, które są najgorsze od lat. Piotr Urban uważa jednak, że kibice powinni ze spokojem obserwować grę Roberta Lewandowskiego. Zdaniem naszego rozmówcy część z nich ciągle bierze pod uwagę nieprawdopodobną formę napastnika w poprzednich sezonach.

- Jak popatrzymy na statystyki, to nie powinniśmy przyczepiać się do Roberta Lewandowskiego, bo ma naprawdę dobre liczby w tym roku. Lepsze niż np. Erling Haaland czy inni czołowi napastnicy. Wiadomo jednak, że oglądając mecze było widać, iż Robert ma więcej okazji i nieraz ta piłka się nie kleiła. Natomiast w ostatnim spotkaniu strzelił pięknego gola i zrobił różnicę - ocenia ekspert od ligi hiszpańskiej, komentator stacji Eleven Sports i Polsatu Sport.

- Więc na to musimy liczyć, bo mam takie wrażenie, iż większość kibiców wymaga od Roberta tego samego, co wymagało trzy czy cztery lata temu. To jest trochę niesprawiedliwe. Rozumiem, że kibic przyzwyczaił się do tego, że Robert strzelał seryjnie. Mimo wszystko jeśli spojrzymy na to chłodno, iż ma on w tym roku kalendarzowym naprawdę solidne liczby i wyprzedził takich zawodników jak David Villa czy Thierry Henry w klasyfikacji wszech czasów FC Barcelony, no to łapiemy trochę dystansu i mówimy "no może być lepiej, ale na pewno nie jest źle" - dodaje.

Rzeczywiście, Robert Lewandowski z meczu na mecz się rozpędza. W tym roku ma już na koncie osiem bramek. Natomiast w środę napastnika czeka poważny test. FC Barcelona rozegra wtedy pierwsze spotkanie przeciwko SSC Napoli w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Rywalizacja zapowiada się naprawdę ciekawie. Niestety, nie ze względu na wysoką formę obu drużyn, które po prostu zawodzą. Włoska ekipa kilka miesięcy temu zdobyła mistrzostwo kraju, a aktualnie zajmuje w tabeli Serie A dopiero dziewiąte miejsce. Duma Katalonii jest znacznie wyżej, bo na trzeciej pozycji. Jednakże momentami jej gra kłuje w oczy.

- Tutaj nie mam faworyta, trudno cokolwiek rokować. Jedni i drudzy nie wyglądają najlepiej. Przeważnie w takiej sytuacji to zawsze duży wpływ może mieć to, kto gra u siebie. To oczywiście nie daje nam za dużej informacji, aczkolwiek teraz w Napoli doszło jeszcze do zmiany trenera. Także tam mogą być ciut większe problemy niż w Barcelonie. Szkoda jednak, że nie ma faworyta "z biedy" - uważa Piotr Urban.

- Gdyby na początku sezonu powiedzieli nam, że będzie taka para w Lidze Mistrzów, gdzie oba zespoły wygrały swoje ligi, to mówisz "na pewno będzie fajny mecz, dwie dobre drużyny". A tutaj perspektywa nam się zmienia i to sporo. Jaki jest plus tego wszystkiego? No, że te indywidualności wciąż są. Jedni i drudzy w ataku mają zawodników, którzy potrafią namieszać, nawet jak drużynie nie idzie. Także liczmy na to, żeby zobaczyć przyzwoite spotkanie - mówi.

Napoli jest w zupełnie innym położeniu niż jeszcze rok temu. Wokół klubu panuje gęsta atmosfera. Dwa dni przed starciem z FC Barceloną z posadą trenera pożegnał się Walter Mazzarri, którego zastąpił Francesco Calzona, selekcjoner reprezentacji Słowacji. Włoch w przeszłości był asystentem Maurizio Sarriego i Luciano Spallettiego.

Pożar rozpętał też właściciel klubu Aurelio De Laurentiis. Chodzi oczywiście o sytuację Piotra Zielińskiego. Pomocnik podpisał kontrakt z Interem Mediolan i w konsekwencji został wykluczony z gry w Lidze Mistrzów. Kontrowersyjna decyzja prezydenta mistrza Włoch jest szeroko komentowana do dziś.

- Zawsze mam takie podejście, że jeśli masz zawodnika, jeszcze solidnego, nawet jeśli wiesz, że on odchodzi, to jak normalnie trenuje, jest profesjonalistą, korzystaj z niego. Przecież tak mu płacisz i nic nie tracisz. Rozumiem, że jeśli jest w tej samej dyspozycji inny piłkarz, to dasz więcej szans temu drugiemu, bo wiesz, że zostaje - twierdzi nasz rozmówca.

- Ale jeśli go potrzebujesz, a chyba zgadzamy się z faktem, iż Napoli potrzebuje dobrego Piotra Zielińskiego, to jest dziwna decyzja. Wiadomo, też pewnie trochę ego De Laurentiisa wzięło górę i zabolało, bo jednak nie zarobią na nim, nie dogadali się i idzie do przeciwnika z tej samej ligi. To jest chyba taka frustracja właściciela - podsumowuje.

Mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów Napoli - FC Barcelona w środę o godz. 21. Transmisja w Polsacie Sport Premium 1. Relacja tekstowa na żywo na WP SportoweFakty.

Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz też:
Dwa gole i duża kontrowersja w Eindhoven. PSV i Borussia mają czego żałować

Źródło artykułu: WP SportoweFakty