Trener Śląska Wrocław łagodnie uśmiechnięty. "Zadowala mnie ten remis"

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Jacek Magiera
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Jacek Magiera

Mimo podziału punktów w starciu z Lechem Poznań, w szeregach Śląska Wrocław nie brakuje zadowolenia. Jacek Magiera na pomeczowej konferencji prasowej nie ukrywał, że jego drużyna zagrała dobre spotkanie.

Wyniki Śląska Wrocław na początku tego roku nie były zadowalające, ale drużyna po dwóch porażkach z rzędu sięgnęła po pierwszy punkt w pojedynku z Lechem Poznań. Trener Jacek Magiera z delikatnym uśmiechem na twarzy pochwalił swoją drużynę, podchodząc z dużym respektem do swoich rywali.

- Graliśmy dzisiaj z bardzo dobrym rywalem, który ma dużo jakości i na pełnym stadionie. Cieszymy się, że nie straciliśmy dziś gola i zdobyliśmy pierwszy punkt w tej rundzie, mając lepszy bilans w dwumeczu zarówno z Lechem, jak i z Pogonią. Zrealizowaliśmy dzisiaj wszelkie założenia. Choć Lech miał więcej sytuacji, to my mieliśmy w końcówce piłkę meczową. Wciąż czekamy na pierwszego gola w tym roku, zapominamy już o tym meczu oraz skupiamy się na kolejnych spotkaniach - podsumował mecz szkoleniowiec Śląska.

Nie do końca dobrze prezentuje się statystyka Śląska Wrocław w kontekście strzelonych bramek. W tym roku "Wojskowi" nie trafili do siatki ani razu. Kibiców może martwić lekki spadek formy najlepszego strzelca zespołu, Erika Exposito. Hiszpan w meczu z Lechem nie znalazł się w żadnej z dogodnych sytuacji, choćby do oddania strzału.

ZOBACZ WIDEO: Jakub Błaszczykowski odpowiada na trudne pytania przed premierą swojego filmu

- Rozmawiamy z Erikiem na ten temat. Jeśli ja mu o tym mówię, a jego brakuje w polu karnym, to nie oznacza, że ja jestem złym trenerem, a on słabym zawodnikiem. To normalna sytuacja w pracy z ludźmi i wiem, że Erik chce dobrze dla drużyny. Zauważmy, że on nie toczy pojedynków jeden na jeden z rywalami, często jest pieczołowicie pilnowany przez dwóch lub trzech rywali. Inaczej byśmy postrzegali też jego grę, gdyby w starciu ze Stalą Mielec trafił do bramki, a nie w poprzeczkę - wyjaśnił trener Magiera.

Druga część spotkania toczyła się pod dyktando Lecha Poznań. Gospodarze całkowicie zepchnęli Śląsk do głębokiej defensywy, ale to nie przeszkadzało gościom z Wrocławia, którzy w tym sezonie często oddawali inicjatywę przeciwnikom, by szukać swoich okazji po kontratakach. Trener Magiera dodał, że punkt zdobyty w Poznaniu jest dla niego powodem do zadowolenia.

- Z przebiegu gry zadowala mnie ten remis. Wiedzieliśmy, gdzie przyjeżdżamy, chcieliśmy dziś zagrać z kontry. Mój zespół dobrze spisał się pod względem mentalnym i charakteru, a gorzej pod względem gry w drugiej połowie i to na pewno musimy poprawić. Nie chcę wywierać presji na moich piłkarzach, bo wiem, że w końcu strzelimy pierwszego gola w tym roku. Mój zespół dobrze zareagował po porażkach, była ta energia, w tygodniu ciężko trenowaliśmy podczas zajęć - mówił Magiera.

W końcówce meczu z grymasem na twarzy boisko opuścił Jehor Macenko. 47-letni trener wrocławian uspokoił, że nie jest to żadna groźna kontuzja, a bocznemu obrońcy zabrakło sił, by w stu procentach dokończyć to spotkanie, ze względu na dość trudną rywalizację z Kristofferem Velde. Szkoleniowiec odmówił komentarza dotyczącego butelki, która została rzucona z trybun w kierunku opatrywanego na murawie Ukraińca.

- Mówił, że szklana butelka poleciała. Wiem tylko to, co powiedział zawodnik i nie będę tego komentował - skwitował trener.

Czytaj też:
Rozczarowanie w szeregach Lecha Poznań. "Moi piłkarze są sfrustrowani"
Kolejny skandal w Ekstraklasie. Tym razem w Poznaniu

Komentarze (0)