Kamil Glik: Trener obiecał debiut

Kamil Glik to zdecydowanie najlepszy zawodnik gliwickiego Piasta oraz do tej pory jedyny, który bezpośrednio z tego klubu trafił do reprezentacji Polski. W pierwszym meczu, w którym poprowadził biało-czerwonych Franciszek Smuda, "Gliku" jednak nie wystąpił. Młody defensor liczy na debiut w spotkaniu z Kanadą. Po tym meczu zainteresowanie jego osobą może jeszcze wzrosnąć.

Młody piłkarz pojechał odrobinę stremowany na zgrupowanie reprezentacji. Kamil Glik nie ukrywał, że bardzo ważne było dla niego to, jak przyjmą go starsi reprezentanci. Na szczęście wszystko poszło gładko i defensor Piasta jest zadowolony. - Jestem tu pierwszy raz, ale zgrupowanie oceniam bardzo pozytywnie. Jest kilku piłkarzy, od których mogę się dużo nauczyć, więc dla mnie najważniejsze jest to, że ci zawodnicy dobrze mnie przyjęli. Teraz mogę skupić się tylko na tym, by jak najmocniej pracować na treningach i pokazać się trenerowi. Wierzę, że przekonam go do siebie i pozostanę na dłużej w reprezentacji - opowiada Kamil Glik.

W prasie pojawiły się informacje, że będą zmiany w składzie reprezentacji Polski na mecz z Kanadą. Słaby występ w defensywie zaliczył Adam Kokoszka. Wysoce prawdopodobne jest, że w przyszłym spotkaniu gracza Empoli zastąpi ktoś z dwójki Maciej Sadlok - Kamil Glik. - Mam nadzieję że zadebiutuję, ale to czy będę grał od pierwszej minuty, czy wejdę z ławki, to decyzja trenera. Bardzo chcę zagrać. Skoro trener mówił, że każdy dostanie szansę, to wierzę, że tak będzie. Chcę pokazać na co mnie stać!

Młody piłkarz wierzy trenerowi Franciszkowi Smudzie i jednocześnie jest pod wrażeniem jego warsztatu. Zawodnik, przyzwyczajony raczej do zachowawczej gry, która cechuje Piasta Gliwice, w kadrze uczy się nowych rzeczy. - Na pewno trener Smuda prezentuje trochę inną szkołę niż ja do tej pory doświadczyłem. U niego gra opiera się na pressingu, dużo gramy piłką, pracujemy nad tym na treningach. Efekty będzie widać w meczu z Kanadą.

Debiuty w reprezentacji zawsze podbijają wartość piłkarzy na rynku transferowym. Jeśli chodzi o Glika, to można liczyć, że jego cena również podskoczy o "kilka" euro. - Nie wiem czy moja wartość wzrośnie. Myślę, że to będzie zależało od meczu z Kanadą - rezolutnie stwierdza zawodnik. Działacze Lecha i Wisły będą musieli zatem sięgnąć do kieszeni trochę głębiej, jeśli wciąż realnie myślą o sprowadzeniu Glika. - Zobaczymy czy kluby, które były zainteresowane moją osobą latem, dalej będą wyrażać chęć ściągnięcia mnie do siebie. Jeśli wpłynie jakaś interesująca oferta, to na pewno usiądziemy do rozmów. Mam jeszcze kontrakt ważny przez dwa lata, a więc nowego na pewno podpisywać nie będę.

Prezes Piasta, Jacek Krzyżanowski w ostatnich wywiadach zapewniał, że Glika tak łatwo nie puści, przynajmniej zimą. Atmosfera wokół transferu młodego defensora staje się zatem coraz bardziej gorąca. - Na razie nie rozmawiałem z prezesem, więc nie wiem jak wygląda sytuacja z jego punktu widzenia. Poczekajmy do grudnia i zobaczymy czy wpłyną jakieś oferty do klubu. Ja sam bardzo chciałbym spróbować czegoś nowego, w większym klubie, gdzie poziom jest wyższy niż w Piaście. Jednak jak będzie - przekonamy się w grudniu - mówi piłkarz.

Przy ewentualnych przenosinach Glika do innego zespołu oraz powrocie Mateusza Kowalskiego do Wisły, trener Piasta może mieć spory problem ze skompletowaniem przyzwoitej formacji defensywnej. Kibice oraz działacze klubu z ulicy Okrzei w roli następcy reprezentanta Polski widzą jego młodszego kolegę, Szymona Matuszka. - Rzeczywiście może nastąpić taka sytuacja i może być jakiś problem. Myślę jednak, że Szymon Matuszek był sprowadzany właśnie z myślą zastąpienia mnie czy też Mateusza- kończy Glik.

Źródło artykułu: