Zieloni doskonale rozpoczęli rundę wiosenną i pokonali w Grodzisku Wlkp. Raków Częstochowa (2:1). Za ten występ zebrali wiele pochwał, jednak późniejsze bezbramkowe remisy z Ruchem Chorzów oraz Radomiakiem Radom zostały odebrane zupełnie inaczej - nie tyle ze względu na wyniki, co postawę w ofensywie.
- Jeśli chodzi o to co zobaczyliśmy w poniedziałek w meczu z Radomiakiem, to braliśmy pod uwagę, że rywal zechce się mocno odkuć za ostatnie spotkania. Wiedzieliśmy, że Rafał Wolski jest bardzo groźnym piłkarzem. Kiedyś, gdy był jeszcze w Wiśle Płock, nie daliśmy mu krycia indywidualnego i przegraliśmy 0:4 u siebie. Trzeba więc było zneutralizować najmocniejszy atut przeciwnika - tłumaczy Dawid Szulczek.
Opiekunowi zielonych wytykano też brak napastnika w podstawowym składzie, przez co jego drużyna stworzyła w poniedziałek niewiele sytuacji. - Mogliśmy zacząć mecz z napastnikami, albo go z nimi skończyć. Ostatecznie wybraliśmy wariant, żeby wpuścić ich na zmęczonego rywala. Marton Eppel nie mógł rozegrać 90 minut, bo pod koniec obozu w Turcji złapał uraz. Nie był więc jeszcze w pełni gotowy. Nadal nie mamy Adama Zrelaka, a Dario Vizinger lepiej czuje się jako cofnięty napastnik. Te aspekty, o których ludzie z zewnątrz nie wiedzą, również mają wpływ na nasze decyzje - dodał.
- Biorąc pod uwagę sytuację wewnątrz zespołu, skład był optymalny. Myślę, że ten jeden punkt z Radomiakiem na koniec sezonu będzie doceniany bardziej niż teraz. Pamiętajmy, że przeciwko nam radomianie grali już w jedenastu przez 90 minut - oznajmił Szulczek.
Trener poznaniaków nie jest głuchy na głosy krytyków i zdaje sobie sprawę, jak komentuje się styl jego zespołu. - Odbiór jest taki, że naszej gry nie da się oglądać. My jednak jesteśmy na podobnym etapie, co w listopadzie i grudniu 2021 roku, gdy tu przychodziłem. Był delikatny kryzys wynikowy, a także problemy z kontuzjami. Ostatnio również je mieliśmy, natomiast do końca poprzedniego roku borykaliśmy się z gorszymi wynikami. Dlatego zaczęliśmy zimę od pracy nad właściwą koncentracją w obronie. Widać, że pod tym względem jest lepiej.
- Kiedyś, gdy komentowano grę Warty, mówiono, że trudno nas złamać. Teraz praktycznie to samo nazywa się destrukcyjnym nastawieniem. Prawda jest taka, że tempem rozwoju drużyny nie do końca jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wzrost oczekiwań - przyznał Szulczek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: młody Messi bohaterem. Zobacz jego bramkę