Pierwsza wygrana ŁKS-u po 10 dniach pracy Marcina Matysiaka. "Tytaniczna praca"

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Marcin Matysiak
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Marcin Matysiak

- Potrzeba nam tego zwycięstwa, byśmy wierzyli w to, co robimy. Te mecze dużo kosztują wszystkich, nie tylko mnie - podkreślił Marcin Matysiak, trener piłkarzy ŁKS-u Łódź po wygranej 3:2 z Puszczą Niepołomice w 23. kolejce PKO Ekstraklasy.

Łodzianie od 29. minuty przegrywali po fantastycznej bramce przewrotką Kamila Zapolnika. Można ją zobaczyć TUTAJ. W tym momencie, biorąc pod uwagę wszystko to, co działo się przez ostatnie tygodnie (ŁKS nie zdobył ani jednego punktu), miały prawo pojawiać się czarne myśli w głowie szkoleniowca.

- Pomyślałem sobie, że to jest niemożliwe, że to się nie dzieje. Bramka stadiony świata. Trzeba oddać Kamilowi Zapolnikowi, że zrobił to fenomenalnie. Gratuluję mu - powiedział Marcin Matysiak.

Później jednak ełkaesiacy otworzyli konto bramkowe golem Daniego Ramireza z rzutu karnego jeszcze w pierwszej połowie, a w drugiej dwa trafienia Huseina Balicia pozwoliły im objąć prowadzenie i zabezpieczyć się na taki wypadek, jaki miał miejsce w samej końcówce, kiedy to Zapolnik wykorzystał rzut karny i z 3:1 dla gospodarzy zrobiło się 3:2.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu

- Od początku meczu wiedzieliśmy, co nas czeka. Może pierwsze minuty nie były najlepsze. Wynikało to z tego, że musieliśmy się zaadaptować do sytuacji boiskowej, ale z każdą minutą wyglądało to coraz lepiej. Kreowaliśmy sytuacje, bramkę zdobyliśmy po rzucie karnym, ale i tak dawaliśmy impuls z boiska, że chcemy wygrać - analizował szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego.

- Druga połowa? Koncertowa. Spójrzmy na to, jak kreowaliśmy sytuacje i jak je finalizowaliśmy. Druga bramka to po ładnej, składnej akcji. Końcówka nerwowa, niepotrzebny rzut karny, ale fajnie, że potrafiliśmy dowieźć zwycięstwo - dodał.

Matysiak prowadzi samodzielnie ŁKS od 21 lutego. To jego pierwsza wygrana w roli pierwszego trenera drużyny.

- Po pierwszym meczu w Szczecinie mówiliśmy o momentach, po Mielcu mówiliśmy o drugiej połowie, a dziś mogę powiedzieć, że to był dobry występ naszego zespołu. Duże gratulacje dla zawodników i całego sztabu, również dla osób związanych z ŁKS-em. Te 10 dni nie było łatwe, ale wykonaliśmy tytaniczną pracę - zaznaczył trener biało-czerwono-białych.

- Potrzeba nam tego zwycięstwa, byśmy wierzyli w to, co robimy. Te mecze dużo kosztują wszystkich, nie tylko mnie. Każdy chce dać z siebie 100 procent. Początkowo nie za bardzo to wychodziło. Tym razem w szatni pojawiły się po meczu uśmiechy oraz radość. To też jest bardzo ważne, że do szatni otworzyliśmy okno, wpuściliśmy trochę powietrza - podkreślił szkoleniowiec ekipy z al. Unii.

Bohaterem niedzielnego meczu był Husein Balić. Austriak zdobył dwa gole i był bardzo aktywny w ofensywie.

- Husi zagrał dobre spotkanie. Bramki cieszą na pewno, ale nie chciałbym nikogo wyróżniać indywidualnie. Musiała na to pracować cała drużyna. To bardzo cieszy, ogromnie go cenię, ale na te trzy punkty zapracował cały zespół. Pierwszy gol pozwolił nam wrócić do meczu jeszcze przed przerwą. Potrafiliśmy to odwrócić i dźwignąć. Druga bramka też ważna, bo pokazała, że chcemy grać o pełną pulę. A trzecia dobija w pewien sposób przeciwnika. Dała nam trochę spokoju, ale wiedzieliśmy, że Puszcza gra do końca. Z Jagiellonią przegrywała 0:3 i doprowadziła do remisu. Każde trafienie było ważne - powiedział Marcin Matysiak.

Kolejnym pozytywem po meczu ŁKS-u z Puszczą jest wejście Antoniego Młynarczyka. 18-latek w Szczecinie zdobył swojego pierwszego gola w PKO Ekstraklasie, a teraz dołożył premierową asystę.

- Kluczowe słowo, to rozwój. Nie zależy nam na tym, by był to bieg na 100 metrów i wprowadzać go tylko na "łapanie minut". Zależy nam na jego rozwoju. Wiemy w jakim jest momencie i nad czym jeszcze musi pracować. Kluczowe jest to, by odpowiednio tym zarządzać. Rozwija się, daje nam sygnały, ale to musi być spokojny, długofalowy proces. Nie chcę, by wszyscy o nim usłyszeli, a za dwa miesiące zapomnieli. Furtka jest przed nim uchylona. Jedyna droga to ciężka praca każdego dnia - powiedział szkoleniowiec, który pracował z młodzieżowcem w drugim zespole i klubowej akademii.

ŁKS ma na koncie 13 punktów i tym samym zmniejszył stratę do bezpiecznej pozycji do dziewięciu oczek. Teraz łodzian czeka wyjazdowe spotkanie z Wartą Poznań w poniedziałek, 11 marca o godzinie 19:00 w Grodzisku Wielkopolskim.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Sprawdź również: Najpierw gol "stadiony świata", a potem... porażka. Pięć bramek w starciu beniaminków w Łodzi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty