Warta Poznań zadowolona z gry, ŁKS z wyniku. "Często my wygrywamy takie mecze"

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dawid Szulczek podczas meczu z ŁKS-em Łódź
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Dawid Szulczek podczas meczu z ŁKS-em Łódź

ŁKS Łódź wygrał drugi mecz z rzędu w Ekstraklasie, a Warta Poznań przegrała po raz pierwszy w 2024 roku. Mimo to obaj trenerzy byli zadowoleni. Jeden z gry, drugi z wyniku.

Warta Poznań miała inicjatywę, oddała dwa razy więcej strzałów, była częściej w posiadaniu piłki, ale jeśli nie wykorzystuje się stuprocentowych sytuacji, a takie były przynajmniej dwie, jeśli nie więcej, to trudno myśleć o wygranej. Nawet jeśli po drugiej stronie jest ŁKS Łódź, który poprzednie jedenaście spotkań na wyjeździe przegrał.

- Mieliśmy spore posiadanie piłki, często byliśmy w polu karnym rywala. Świetny mecz rozegrał bramkarz drużyny gości. Wielka szkoda. Czasami wygrywamy takie spotkania, gdy to przeciwnik ma dużo sytuacji, a my strzelamy gola po stałym fragmencie lub z kontry. Dziś było odwrotnie, ale pod kątem samej gry idziemy w dobrym kierunku. Jesteśmy częściej w polu karnym, częściej dochodzimy do sytuacji - mówił trener Dawid Szulczek na konferencji prasowej.

- Miałem odczucie, że nie zasługiwaliśmy na przegraną, ale z drugiej strony mam w głowie, że czasami my takie mecze wygrywamy albo remisujemy. Taka jest piłka. Zrobiliśmy duży krok do przodu jako drużyna w porównaniu do rundy jesiennej - podkreślał trener Warty.

ZOBACZ WIDEO: Polecieli prywatnym odrzutowcem. Tam ukochana Ronaldo zabrała dzieci na wakacje

ŁKS wygrał natomiast drugi mecz z rzędu. W dodatku przerwał katastrofalną serię na wyjeździe. To nic, że łodzianie oddali po jednym celnym strzale w każdej połowie. Pierwszy był bardzo groźny, drugi - po rzucie rożnym - zakończył się jedynym tego wieczora golem.

- To był dla nas ciężki mecz, szczególnie w pierwszej połowie. Nie weszliśmy dobrze, przez co Warta kreowała sobie sporą liczbę sytuacji. Chcieliśmy wyjść wysoko, zdecydowanie, ale to się nam nie udawało. Brakowało nam trochę pewności w grze, ale przetrwaliśmy trudny moment. Ważne było dla nas, żeby nie stracić gola jako pierwsi. W przerwie przekazałem kilka merytorycznych uwag zawodnikom, trochę zmieniliśmy ustawienie. Wierzę, że ta wygrana doda nam wiary, że to, co robimy idzie w dobrym kierunku - komentował trener Marcin Matysiak.

Co ciekawe, zdobywca jedynej bramki Piotr Janczukowicz chwilę później opuścił boisko.

- Zmiana była przygotowana, ale uznaliśmy, że zrobimy to po stałym fragmencie. Chodziło o względy taktyczne, a nie o samego zawodnika - wyjaśnił trener Matysiak.

- Po wygranej z Puszczą Niepołomice wpadło trochę tlenu do szatni. Rozszczelniliśmy okno, a dzisiaj już je uchyliliśmy. Ciężko o dobrą atmosferę w zespole i etos pracy, gdy nie ma wyników. Zwycięstwa budują, dodają pozytywnej energii - podsumował szkoleniowiec ŁKS-u.

CZYTAJ TAKŻE:
"Będziecie się ze mnie śmiać". Prezes Stali wycenił największą gwiazdę zespołu
Koniec sezonu dla piłkarza Legii. Konieczna jest operacja

Komentarze (0)