W pierwszym meczu padł remis 1:1, więc można było z góry założyć, że Borussia Dortmund będzie chciała szybko przejść do konkretów. I tak rzeczywiście było.
Początek zdecydowanie należał do gospodarzy. Borussia rzuciła się do wściekłych ataków i już w 3. minucie objęła prowadzenie po bardzo precyzyjnym płaskim strzale Jadona Sancho z dwudziestu metrów. Były kolejne szanse, natomiast raczej nie mówimy tu o stuprocentowych. A to ktoś oddał niecelny strzał, a to zawiodło podanie, a to w ostatniej chwili wmieszał się we wszystko jeden z rywali.
Kibice z Eindhoven mogą jedynie żałować, że PSV nie dojechało na pierwsze pół godziny. Wtedy gości w zasadzie nie było na boisku. To się zmieniło na kilka minut, gdy swoje szanse mieli Johan Bakayoko i Guus Til, ale z ich strzałami pewnie radził sobie Gregor Kobel, który do tego czasu mocno się wynudził w bramce.
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
Po przerwie to mogło pójść w każdą stronę. Borussia oddała inicjatywę i w sumie nie wiadomo, czy miała na to wpływ taktyka, czy po prostu dużo lepiej zaczęło grać PSV.
Był bardzo mocny strzał rezerwowego Hirvinga Lozano w słupek, a po drugiej stronie świetną szansę miał Niclas Fuellkrug, gdy główkował z kilku metrów i doskonale interweniował Walter Benitez. Po przerwie to była już zupełnie inna twarz BVB. Tak jak w pierwszej połowie zachwycała, tak w drugiej - mówiąc delikatnie - szału nie było. Przez moment wydawało się, że gospodarze zadali decydujący cios, jednak gol Niclasa Fuellkruga nie został uznany przez minimalnego spalonego.
PSV z minuty na minutę grało coraz odważniej. Sporą ochotę do gry miał wspomniany już Bakayoko. Raz niesamowicie wkręcił w ziemię Matsa Hummelsa, ale jego mocny strzał po raz kolejny obronił Kobel. Mieliśmy też kilka wrzutek na tzw. aferę, z których próbował coś zrobić Luuk de Jong, lecz oddawał w większości niecelne strzały. Niemniej w końcówce było sporo nerwów, m.in. w sytuacji, gdy Jordan Teze oddawał minimalnie niecelny strzał z 20 metrów.
Borussia zdecydowanie nie miała tego spotkania pod kontrolą, choć ostatecznie udało jej się dowieźć korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego. A nawet go podwyższyć, bo w ostatniej akcji piłkę na własnej połowie stracił Isaac Babadi, Marco Reus znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wbił gwóźdź do trumny PSV, a przecież chwilę wcześniej wyborną okazję zmarnował de Jong.
Borussia Dortmund - PSV Eindhoven 2:0 (1:0)
1:0 Jadon Sancho 3'
2:0 Marco Reus 90+5'
W pierwszym meczu
: 1:1. Awans: Borussia.
Składy:
Borussia: Gregor Kobel - Emre Can, Niklas Suele, Mats Hummels, Ian Maatsen - Donyell Malen (70' Karim Adeyemi), Salih Ozcan, Marcel Sabitzer, Julian Brandt (58' Felix Nmecha), Jadon Sancho (75' Marco Reus) - Niclas Fuellkrug.
PSV: Walter Benitez - Jordan Teze, Jerdy Schouten, Olivier Boscagli, Sergino Dest - Guus Til (46' Hirving Lozano), Mauro Junior (86' Isaac Babadi), Joey Veerman (82' Ricardo Pepi) - Johan Bakayoko, Luuk de Jong, Malik Tillman.
Żółte kartki: Suele, Nmecha (Borussia).
Sędzia: Daniele Orsato (Włochy).
CZYTAJ TAKŻE:
Kolejny gwiazdor na radarze PSG. To on zastąpi Kyliana Mbappe?
"Minister się tylko wygłupił!". Ostry komentarz Grzegorza Laty