Po sobotniej porażce Girony Barcelona stanęła przed szansą awansu na pozycję wicelidera La Ligi. Do prowadzącego Realu Madryt straty są większe, ale wydaje się, że w trwającym sezonie wszystko jeszcze jest możliwe. Wszak przed nami jeszcze El Clasico.
Atletico z kolei, po wygranej Athletiku, spadło w tabeli na 5. miejsce. Dodatkowo drużyna Diego Simeone miała za sobą dogrywkę i rzuty karne w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Interem Mediolan. Gospodarze świadomi faktu, że mogą mieć mniej sił od rywala, od początku zaatakowali.
W 7. minucie Atletico powinno prowadzić, kiedy Pablo Barrios uderzył z ok. 16 metrów tuż obok słupka. To było ostrzeżenie dla gości, którzy uporządkowali grę i oddalili piłkę od własnej bramki.
Podopieczni Xaviego czekali na swój moment, nie rzucili się do ataku, w końcu jednak uzyskali przewagę. Na okazje bramkowe musieliśmy jednak trochę poczekać. W końcówce 1. połowy sporo działo się pod bramką Jana Oblaka. W 35. minucie, niewidoczny wcześniej, Robert Lewandowski zagrał na przedpole do Raphinhy, ten jednak z bliska głową przestrzelił.
Trzy minuty później Fermin Lopez znalazł się w sytuacji sam na sam z Oblakiem. Mocny strzał Słoweniec zdołał odbić. Bramkarz bez szans był w 38. minucie. Ilkay Gundogan zagrał w pole karne do Lewandowskiego, ten przed bramkę do Joao Felixa, który z pięciu metrów uderzył do siatki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak Xavi trenuje syna. "Lepszy od Ronaldo"
Kilka minut po trafieniu dla Barcelony na trybuny odesłany został Xavi. Trener w krótkim czasie otrzymał dwie żółte kartki za komentowanie orzeczeń sędziego, który nie prezentował zbyt wysokiej formy.
Po przerwie mistrzowie Hiszpanii błyskawicznie podwyższyli wynik. Piłkę w łatwy sposób pozwolił sobie odebrać Rodrigo de Paul. Po chwili Raphinha zagrał do Lewandowskiego, a Polak precyzyjnym strzałem od słupka pokonał Oblaka. Przed lat w meczu Polski ze Słowenią "Lewy" w podobny sposób pokonał bramkarza. Wówczas jednak piłka toczyła się po murawie.
Przegrywając dwoma gola Atletico ruszyło do ataku. Okazało się, że Marc-Andre ter Stegen jest przeszkodą nie do pokonania. Niemiec pokazał jak ważnym punktem w układance Xaviego. W 53. minucie golkiper kapitalnie zachował się po strzale Marcosa Llorente i przy dobitce.
W końcu goście zaczęli kontrować Atletico. W 63. minucie Lewandowski w polu karnym zwiódł Stefana Savicia, ale z ostrego kąta źle uderzył. Chwilę później Polak dośrodkował z prawej strony wprost na głowę Fermina Lopeza, a ten, niczym przed laty Andrzej Szarmach, pięknie trafił do siatki.
Po tym ciosie było już pewne, że Atletico nie będzie w stanie wrócić do gry. Część kibiców opuściła stadion. Miejscowi przestali wierzyć w powodzenie. Pod bramkami niewiele się działo. Gospodarze swoich szans szukali po uderzeniach z dystansu. Jednak wszystkie były niecelne.
Barcelona nie pozwalała Atletico na wiele, miała mecz pod kontrolą. Dopiero w 85. minucie gospodarze mogli uratować honor. W zamieszaniu w polu karnym odbita piłka trafiła do Saula Nigueza, ten w wyśmienitej sytuacji spudłował.
Ostatecznie mistrzowie Hiszpanii trzybramkowe prowadzenie dowieźli do końcowego gwizdka i w La Lidze wskoczyli na 2. miejsce. Przed nimi już tylko Real Madryt.
Atletico Madryt - FC Barcelona 0:3 (0:1)
0:1 - Joao Felix 38'
0:2 - Robert Lewandowski 47'
0:3 - Fermin Lopez 65'
Składy:
Atletico Madryt: Jan Oblak - Stefan Savić, Axel Witsel, Reinildo Mandava - Nahuel Molina, Marcos Llorente (58' Koke), Pablo Barrios, Rodrigo De Paul (66' Saul Niguez), Samuel Lino (46' Memphis Depay) - Alvaro Morata (46' Antoine Griezmann), Rodrigo Riquelme (58' Angel Correa).
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Hector Fort (82' Marc Casado), Ronald Araujo, Pau Cubarsi, Jules Kounde - Sergi Roberto (76' Oriol Romeu), Ilkay Gundogan, Fermin Lopez (82' Inigo Martinez) - Raphinha (60' Lamine Yamal), Robert Lewandowski, Joao Felix (76' Vitor Roque).
Żółte kartki: De Paul, Savić, Barrios (Atletico) oraz Kounde (Barcelona).
Czerwona kartka: Molina (Atletico) /90+3, faul taktyczny/.
Sędzia: Jose Sanchez.
Czytaj także:
Potężny skandal w meczu Realu Madryt
Almeria doczekała się wygranej. Celta Vigo oddaliła się od strefy spadkowej