"Klub piłkarski Czornomorć informuje społeczność sportową i kibiców o wydarzeniu, które miało miejsce podczas powrotu drużyny z Turcji do domu" - napisali w komunikacie opublikowanym na Telegramie przedstawiciele klubu Czornomoreć Odessa.
Drużyna przebywała na obozie w tureckim mieście Antalya. Wśród obecnych tam był oczywiście wspomniany pochodzący z Ługańska Ihor Kasjanenko.
Ten miał wykupiony bilet powrotny, jednak do samolotu, który wyleciał do Kiszyniowa, nie wsiadł. Do Odessy też nie wrócił. Okazało się, że zaplanował coś zupełnie innego i wyleciał do Miami.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu
"Kierownictwo Czornomorca potępia taki czyn swojego już byłego pracownika. Nie ma jednak wpływu na taką decyzję, choć była próba nawiązania odpowiedniego dialogu ze strony klubu" - dodano w komunikacie.
Przedstawiciele klubu z Odessy już podjęli kroki, aby odebrać Kasjanience licencję trenerską. Przyznano, że takie osoby nie mają prawa mieć miejsca w piłce nożnej.
Ten z kolei odnalazł się w Miami, gdzie znalazł już nową pracę. "Ci, którzy zatrudnili Kasjanienkę, powinni wiedzieć o jego skłonności do zdrady" - zaznaczono w komunikacie ukraińskiego klubu.
Zobacz także:
Skandal na polskim stadionie. Jest reakcja klubu
Kulesza nie odpuszcza po ruchu Nitrasa. W tle projekt za 300 mln