Na dziewięć kolejek przed końcem sezonu obie drużyny mają o co walczyć. Raków goni ścisłą czołówkę, w ostatnim spotkaniu w doliczonym czasie uratował punt w Łodzi z ŁKS-em. Natomiast Ruch walczy o utrzymanie. W porównaniu do jesieni Niebiescy prezentują się dużo lepiej, ale wciąż nie punktują na tyle dobrze, aby poprawić swoją sytuację.
W kadrze meczowej mistrzów Polski po raz pierwszy w sezonie pojawił się Ivi Lopez. Zabrakło za to kontuzjowanego Frana Tudora. W Ruchu po wirusie już śladów nie ma. W wyjściowym składzie znalazł się Węgier Soma Novonthny, na ławce potyczkę rozpoczął Daniel Szczepan.
To Ruch mógł mocno wejść w mecz. Już pierwsza akcja zakończyła się strzałem z dystansu Patryka Sikory, który z problemami obronił Vladan Kovacević. Raków nie był w stanie odpowiedzieć.
Pod bramkami niewiele się działo. Żadna z drużyn nie kwapiła się do ataku. To jednak Raków trafił, po jedynym celnym strzale w premierowej odsłonie. Z ok. 19 metrów przymierzył Ante Crnac. Wysunięty przed bramkę Dante Stipica popełnił błąd podbijając piłkę i ta znalazła się w samym okienku bramki Ruchu.
Przegrywając Niebiescy starali się atakować, częstochowianie szans szukali w kontrach. Po jednej z nich z pola karnego przestrzelił Bartosz Nowak, przed laty gracz Ruchu.
ZOBACZ WIDEO: Polacy zachwyceni po awansie na Euro 2024! Doceniają osiągnięcie kadry
W 25. minucie błąd po własną bramką popełnił Gustav Berggren, w polu karnym Soma Novothny omal nie przejął piłki. Gdyby od razu zdecydował się na uderzenie, gospodarze mogli mieć problemy.
Chorzowianie do końca premierowej odsłony szukali swojej szansy, gospodarze w defensywie nie mylili się. Strzały Niebieskich były blokowane.
W 2. części gry gospodarze szybko mogli podwyższyć wynik. Crnac najpierw uderzył z dystansu, został zablokowany. Po chwili strzał głową napastnika z pięciu metrów zablokował Patryk Sikora. W kolejnych minutach Raków szukał drugiej bramki. Ruch miał problemy z wyjściem z własnej połowy.
Ruch dopiero po niewiele ponad kwadransie zagroził mistrzom Polski. Po dograniu Miłosz Kozaka Zoran Arsenić ryzykownie, ale ostatecznie szczęśliwie wybijał piłkę. Chwilę później strzał rezerwowego z ok. 16 metrów poszybował metr ponad bramką.
Niebiescy atakowali, ale to Raków w 65. minucie mógł zadać cios. Łukasz Zwoliński urwał się obrońcy, uderzał z ostrego kąta, Stipica uratował Ruch. Od tego momentu to chorzowianie mieli ponownie problemy z przedostaniem się pod bramkę mistrzów Polski.
W 78. minucie piłka znalazła się w bramce gospodarzy. Daniel Szczepan w sytuacji sam na sam uderzył do siatki, ale gol nie mógł zostać uznany. Rezerwowy był na nieznacznym spalonym.
W końcówce Ruch zaczął ryzykować w tyłach, gospodarze mieli więcej miejsca. W 85. minucie z pola karnego płasko uderzał Gustav Berggren, Stipica odbił piłkę. Chwilę później na boisku pojawił się Ivi Lopez.
Niebiescy szukali remisu i znaleźli go w ostatniej akcji. Po dograniu z rzutu wolnego Szymon Szymański zgrał piłkę głową, a Łukasz Moneta prawą nogą trafił w okienko! Chwilę później sędzia zakończył mecz!
Raków Częstochowa - Ruch Chorzów 1:1 (1:0)
1:0 - Ante Crnac 14'
1:1 - Łukasz Moneta 90+5'
Składy:
Raków Częstochowa: Vladan Kovacević - Bogdan Racovitan, Zoran Arsenić, Stratos Svarnas - Dawid Drachal, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (81' Erick Otieno), Jean Carlos Silva (81' Peter Barath) - Bartosz Nowak (63' Łukasz Zwoliński), John Yeboah (46' Marcin Cebula) - Ante Crnac (86' Ivi Lopez).
Ruch Chorzów: Dante Stipica - Patryk Stępiński, Szymon Szymański, Josema - Robert Dadok (86' Wiktor Długosz), Patryk Sikora (86' Łukasz Moneta), Juliusz Letniowski, Tomasz Wójtowicz (60' Mateusz Bartolewski) - Filip Starzyński (39' Miłosz Kozak), Adam Vlkanova (60' Daniel Szczepan) - Soma Novothny
Żółte kartki: Bartolewski, Szymański, Letniowski (Ruch).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 5500.
Czytaj także:
Klub błyskawicznie zareagował na kontuzję lidera. Sensacyjny powrót do polskiej ligi
Pracownicy Ruchu Chorzów wystąpili przeciwko Andrzejowi Kotali