"To jest prawdziwy Camilo Mena". Kolumbijczyk zaczął błyszczeć w Lechii Gdańsk

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Camilo Mena
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Camilo Mena

Camilo Mena odżył w 2024 roku i wreszcie pokazuje pełnię potencjału. Jesienią miał tylko momenty dobrej gry, wiosną dorzucił liczby, których wymaga się od skrzydłowych.

Jesień w wykonaniu Camilo Meny była co najwyżej średnia. Jak wspomnieliśmy - miewał jedynie momenty. Widać po nim było, że posiada wysokie umiejętności i jest piłkarzem, który nie do końca pasuje do pierwszej ligi.

Niemniej momenty w piłce to za mało, by zostać zauważonym. Od skrzydłowego wymaga się liczb: goli, asyst, skutecznych dryblingów. Kibic nie przychodzi na stadion, by obserwować pracę defensywnego pomocnika, tylko zawodników ofensywnych. Mena takim był, a przez pierwsze miesiące raczej nie spełniał oczekiwań.

Grał, bo grać musiał. Lechia nie miała innego skrzydłowego, który byłby w stanie wygrać z nim rywalizację.

Czy można było winić zawodnika za słabszą postawę? Pewnie tak, choć z drugiej strony należy pamiętać w jakich okolicznościach Lechia zaczynała sezon. Kompletowała kadrę za pięć dwunasta. Mena zadebiutował przecież dopiero w 4. kolejce. Wszedł do zespołu z marszu. Zespołu, który dopiero się tworzył, bo po spadku wymieniono w zasadzie całą kadrę.

ZOBACZ WIDEO: Piekielnie mocni rywale Polaków na Euro. "Dostaliśmy się tam kuchennymi drzwiami"

Nowy rok, nowy Mena

Tak to można w skrócie podsumować. Bo Kolumbijczyk wyraźnie odżył. Przepracował okres przygotowawczy, coraz lepiej dogaduje się kolegami z zespołu. I przede wszystkim zaczął dawać konkrety, czyli tak długo wyczekiwane liczby.

Gol z Wisłą Płock, asysta ze Zniczem Pruszków, gol z Resovią, gol z Zagłębiem Sosnowiec. Trzy bramki i jedna asysta w pięciu wiosennych meczach.

A powinno być tego więcej, gdyby nie choćby koszmarne pudło w Bielsku-Białej, gdy nie trafił do niemal pustej bramki z pięciu metrów.

Czasami brakuje mu spokoju w polu karnym, podjęcia lepszej decyzji. Mówimy jednak o 21-letnim zawodniku, a to da się poprawić. Tu warto przypomnieć fantastyczny sezon 2022 w jego wykonaniu w łotewskiej Valmierze (gra się tam systemem wiosna-jesień). Zanotował double-double, strzelając 14 goli i dokładając tyle samo asyst.

- Robię to, co powinienem. To jest prawdziwy Camilo Mena. W poprzedniej rundzie było tak sobie. Czułem, że mogę robić więcej. Teraz jestem w dobrej formie i mogę zrobić wszystko na boisku - powiedział Mena podczas briefingu.

To również dzięki niemu Lechia wygrała na wiosnę pięć meczów na pięć i awansowała na pozycję lidera Fortuna I ligi.

- Przychodząc do Lechii miałem kontuzję. Mówiłem sobie, że muszę grać dobrze, by pokazać się kibicom i to nie zawsze wychodziło. Teraz fizycznie czuję się dobrze. Chcę kontynuować dobrą grę, więcej strzelać, asystować. Wiem jednak, że bez ciężkiej pracy nie będzie to możliwe - przyznał Mena.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
Kazimierski bezlitosny dla reprezentacji. "Co my takiego w nim widzimy?"
Polska rewelacja baraży zmieni klub?! Jest hiszpański wątek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty