W poniedziałek, w starciu z KGHM Zagłębiem Lubin (1:1), Słowak wystąpił po raz pierwszy od 1 września ubiegłego roku (wtedy spędził na boisku 90 minut w wyjazdowej potyczce z ŁKS Łódź, wygranej przez "Zielonych" 2:0). W ostatnim czasie przeszedł zabieg rekonstrukcji więzadła pobocznego bocznego i pauzował ponad pół roku.
Przez kilka minionych tygodni sztab Warty powoli wprowadzał swojego asa do zespołu, aż w końcu mógł on pomóc kolegom w PKO Ekstraklasie.
- Gdy wreszcie wyszedłem na ligowy mecz, czułem się jak małe dziecko. Ponad pół roku mnie nie było. Chciałem jak najbardziej pomóc zespołowi - albo pracując na boisku, albo zdobywając gola. Fajnie, że już mogę grać. Mam nadzieję, że teraz zdrowie będzie dopisywać. Po tych 56 minutach czuję się dobrze pod względem fizycznym. Początkowo miałem zejść już w przerwie, ale chciałem zostać na boisku trochę dłużej - przyznał Adam Zrelak.
Poznaniakom nie udało się pokonać "Miedziowych". Remis 1:1 nie jest dla nich zbyt zadowalający. - To był ciężki rywal, zwłaszcza że ostatnio nie przegrywał. Udało nam się otworzyć wynik i szkoda, że nie utrzymaliśmy prowadzenia, z drugiej strony remis można uznać za zasłużony - zaznaczył Słowak.
Czy w następnym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław 29-latek będzie w stanie zagrać w większym wymiarze? - Kondycyjnie jest wszystko okej. Będę grał tyle, ile fabryka dała. Jeszcze dwa lub trzy tygodnie i powinienem dojść do stuprocentowej formy. Pół roku to długa nieobecność. Najważniejsze, żeby teraz łapać rytm - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Michał Probierz zdradza, co pomyślał po obronionym przez Szczęsnego karnym